Rzeczpospolita: Obserwując przygotowania do Wielkiejnocy, po raz kolejny mam wrażenie, że pewna teatralność, obrzędowość wypiera duchowy charakter tych świąt. Bardziej dbamy o to by był zastawiony stół, a wcześniej umyte okna, niż o to, by mieć czas na refleksję o fenomenie życia i śmierci.
Joanna Szczepkowska: Zdecydowanie. Sfera duchowa na drugim planie. A przecież, jeśli ktoś świętuje Wielkanoc – powinien mieć świadomość wyjątkowości tego święta. Gdy brakuje mu silnej wiary, może choćby skupić nieco uwagi na osobach cierpiących. A potem zastanawiając się nad fenomenem zmartwychwstania rozpatrywać je w aspekcie czysto ludzkim, czyli pomyśleć o człowieku, który np. podniósł się z nałogu, a więc praktycznie narodził do nowego życia. Myślę, że bez tego po prostu święta się nie należą. To świętowanie ma sens tylko wtedy, jeśli jest nie tylko wypoczynkiem, ale też poświęceniem myśli, czy rozmowy, czemuś głębszemu.