Miasto: widok od zaplecza

Warszawiacy chodzą własnymi drogami. W proteście przeciw wizjom urbanistów (lub ich brakowi) sami „projektują” miejskie przestrzenie – mówi Boris Sieverts i zachęca do udziału w nietypowych wycieczkach m.in. szlakiem... spontanicznie wydeptanych ścieżek

Publikacja: 12.05.2010 20:37

Boris Sieverts podczas wycieczek będzie unikał pocztówkowych miejsc Warszawy (fot: instytut goethego

Boris Sieverts podczas wycieczek będzie unikał pocztówkowych miejsc Warszawy (fot: instytut goethego)

Foto: Życie Warszawy

Boris Sieverts od roku przemierza Warszawę, wypatrując miejsc, których na próżno szukać w przewodnikach turystycznych. Interesują go przede wszystkim przedmieścia – przestrzenie powszechnie uważane za banalne, wręcz odpychające swoją „zwykłością“.

To ich szlakiem pochodzący z Kolonii artysta poprowadzi kilka jedno- i dwudniowych wycieczek pieszych i rowerowych. Pierwsza wyprawa odbędzie się w sobotę, ostatnia – w połowie lipca. To ostatni moment, by się na nie zapisać.

[srodtytul]Z perspektywy widza[/srodtytul]

Sieverts nietypowe wycieczki po metropoliach prowadzi od 1997 r. Najwięcej zorganizował ichw rodzinnym mieście oraz Paryżu. Do Warszawy trafił na zaproszenie organizatorów polsko-niemieckiego festiwalu The Promised City.

Nad Wisłą upodobał sobie szczególnie Ursynów.

– Tu życie płynie inaczej niż w centrum miasta – mówi.

Inaczej wygląda też przestrzeń. A to ona fascynuje artystę najbardziej. Szczególnie gdy na jej kształt bezpośredni wpływ mają ludzie.

– Na Kabatach jest górka. Podobno usypano ją z ziemi pochodzącej w wykopów pod metro i okoliczne drogi, z myślą o stworzeniu tu stoku narciarskiego. Z planów nic nie wyszło, więc spontanicznie przejęli ją mieszkańcy. Dziś to miejsce spotkań, tor rowerowy i świetny punkt obserwacyjny – mówi.

Widok z nasypu rozciąga się m.in. na Las Kabacki i grodzone osiedla.

– To irracjonalne, że drogę do sąsiada z naprzeciwka grodzi płot – uważa Sieverts.

Utrudnia to kontakt między ludźmi i ogranicza ich swobodę, której zdaniem „obserwatora z zewnątrz” najjaskrawszym objawem są w Warszawie dzikie, wydeptane ścieżki.

– Dla mnie to fenomen – mówi. – By skrócić sobie drogę do domu, szkoły, sklepu, nawet o te kilka metrów ludzie chodzą po trawnikach czy torach. Pomimo wyznaczonych tras, tworzą własne. Tutaj to całkiem normalne, ale dla mnie to naprawdę zaskakujące – podkreśla i dodaje, że w jego rodzinnych stronach nikt by tak nie zrobił.

[srodtytul]Jak powrót do domu[/srodtytul]

Ale nie tylko na Ursynowie okolica rozwija się w niekontrolowany, zdaniem Sievertsa, magiczny sposób.

– Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak dokładnie będzie się zmieniać nieuregulowana publiczna przestrzeń. Zawsze jednak wiadomo, że dopasuje się do potrzeb ludzi – mówi.

Ścieżek Sieverts wypatrywał też na Gocławiu, przy ogródkach działkowych oraz na osiedlach Białołęki, Bielan czy Targówka.

– Na Zaciszu między względnie nowym osiedlem bloków a starą zabudową jednorodzinną znalazłem bramę – mówi podekscytowany. – Tworzą ją rury ciepłownicze. Mieszkańcy nie pytają, czemu tak wyglądają, gdzie prowadzą. Przypuszczam, że na co dzień nawet ich nie dostrzegają – mówi i dodaje, że celem jego wycieczek jest m.in. danie warszawiakom możliwości innego spojrzenia na ich miasto.

– To jak powrót do rodzinnego domu. Gdy do niego przyjeżdżasz, okazuje się, że choć nic się nie zmieniło, to ty dostrzegasz nowe rzeczy, które po prostu dotychczas wydawały ci się zupełnie normalne.

Jak podkreśla Grzegorz Piątek, architekt, który pomaga Sievertsowi zrozumieć strukturę Warszawy, zmiany te widać głównie na obrzeżach miasta.

– Nie dziwię się, że Boris właśnie nimi się zainteresował. Centrum Warszawy jest na pokaz. Tylko na przedmieściach można dostrzec prawdziwe życie miasta – mówi.

[srodtytul]Fascynacja i przygnębienie[/srodtytul]

– Dzieci często pytają, skąd pochodzą góry – mówi Sieverts. – Przyglądając się miejskiemu krajobrazowi, można by zaś zapytać: skąd pochodzą bloki? Dla mnie to pytanie o rozwój cywilizacji, jej historię i naszą przyszłość.

Uczestnicy wycieczek zadadzą sobie zapewne też inne pytanie: po co właściwie ukazywać tę drugą, niekoniecznie piękną i popularną twarz Warszawy?

– Wiem, że te miejsca mogą przygnębiać lub fascynować – zawczasu zaznacza Sieverts.

W jego odczuciu skrajne emocje są jednak jak najbardziej pożądane przy organizacji miejskich wypraw.

– Nieważne, ile razy je odwiedzam. W przeciwieństwie do turystycznych miejsc za każdym razem mam coraz większą ochotę do nich wracać.

Więcej informacji na temat wycieczek organizowanych przez Instytut Goethego można znaleźć na stronie [link=http://www.promised-city.org]www.promised-city.org[/link].

Boris Sieverts od roku przemierza Warszawę, wypatrując miejsc, których na próżno szukać w przewodnikach turystycznych. Interesują go przede wszystkim przedmieścia – przestrzenie powszechnie uważane za banalne, wręcz odpychające swoją „zwykłością“.

To ich szlakiem pochodzący z Kolonii artysta poprowadzi kilka jedno- i dwudniowych wycieczek pieszych i rowerowych. Pierwsza wyprawa odbędzie się w sobotę, ostatnia – w połowie lipca. To ostatni moment, by się na nie zapisać.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Kultura
Koji Kamoji w Japonii
Kultura
Podcast „Rzecz o książkach”: Zaczęło się od „Thorgala”. Twórczość Marcina Mortki
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Oscary 2025 podsumowanie – triumfy i kontrowersje
Kultura
Nagroda im. prof. Aleksandra Gieysztora dla Teresy i Andrzeja Starmachów
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Kultura
Krzysztof Warlikowski w Monachium i Katia, która chciała fruwać