Z „kobiecymi" zespołami jest jak w dowcipie o politechnice – jeśli w grupie jest jedna studentka, nazywa się ją „mieszana". Jeśli w formacji jest przynajmniej jedna kobieta, grupa nabiera „żeńskiego" charakteru.
Kobiety bywają wokalistkami, ale rzadko pojawiają się za instrumentami. Jeśli wybierają taką drogę, to m.in. z dwóch powodów. O pierwszym mówiła Joan Jett, jedna z prekursorek ostrej, sfuzzowanej gitary: „Nie chciałam zbierać autografów gwiazd rocka, ale sama być jedną z nich!". O drugim – zabawie po prostu – mówi Ewa Koć, basistka zespołów Nasty Habits i Dog Ugly, które supportują Brigitte Handley And The Dark Shadows, współorganizatorka koncertu w K8: – Miałam 16 lat, kiedy zostałam gitarzystką w kapeli punkrockowej. Grałam źle, ale to było bardzo fajne. A bas wzięłam do ręki, bo po prostu przegrałam zakład.
Dziewczyny grają głośno, bez kompleksów, piszą dobre teksty i potrafią żyć naprawdę szybko. Światowe sceny pomogła im opanowywać m.in. punkowa rewolta.
Bohaterki czwartkowej imprezy – Oczi Cziorne – wypłynęły pod koniec lat 80. na fali popularności Gdańskiej Sceny Alternatywnej. Ich granie z jazzowo-swingującymi motywami nie ma może rock'n'rollowej zadziorności, ale dało im miano legendy sceny niezależnej, a nawet „pierwszego polskiego girlsbandu". Cztery kobiety śpiewają i grają na akustycznych instrumentach (flet, fortepian), uzupełnionych elektroniką. Składu dopełniają obecnie dwaj panowie – basista i perkusista.
Australijskie trio Brigitte Handley And The Dark Shadows, którego posłuchamy w piątek, wykonuje rockabilly i psychobilly oparte na przebojowych melodiach. Tytuł płyty „Darkness Calls" wskazuje zakres ich zainteresowań – mroczną stronę oldschoolowego punkrocka i melancholię gotyku.