Czy opowieść o grupie hippisów, młodzieńczym buncie, sprzeciwie wobec wojny w Wietnamie i polityków, wolności i miłości nie straciła dziś na aktualności?
– Absolutnie nie, wystarczy otworzyć gazety i przeczytać choćby o manifestacjach przeciwników ACTA. Bunt młodych ludzi przeciwko systemowi nadal jest aktualny i ważny. Wtedy symbolem zła była między innymi wojna w Wietnamie, dziś są to wielkie korporacje czy instytucje polityczne – mówi reżyser spektaklu przygotowanego we wrocławskim teatrze Capitol Konrad Imiela. – A to, że za pomocą miłości musimy walczyć z nienawiścią i złem, jest przesłaniem uniwersalnym. Trzeba przypominać też, że nie wolno nam rezygnować z naszych marzeń i ideałów.
Reżyser na siłę nie uwspółcześniał spektaklu, bo słusznie twierdzi, że jego muzyczna forma jest nierozerwalnie związana z czasem powstania.
– Poza tym świat dzieci kwiatów wciąż jest atrakcyjny wizualnie i muzycznie, więc nie ma sensu unowocześniać go na siłę – dodaje Imiela.
Wrocławski „Hair" zbierał znakomite recenzje, podkreślano oszałamiającą sprawność wykonawców, świeżość i energię bijącą ze sceny. W listopadzie 2010 r. w Sali Kongresowej był na przedstawieniu komplet, a wykonawcy kilka razy bisowali.