Muzyka ludowa to wieczne źródło

Rozmowa z Andrzejem Dyrdałem, dyrektorm festiwalu Podlaska Oktawa Kultur

Aktualizacja: 23.07.2012 20:26 Publikacja: 23.07.2012 20:15

Muzyka ludowa to wieczne źródło

Foto: materiały prasowe

Podlaska Oktawa Kultur obchodzi mały jubileusz – to już piąta edycja festiwalu. Wierzył pan, że przetrwa tyle i będzie się rozwijać?

Andrzej Dyrdał:

Od początku istnienia Oktawy zakładałem, że będzie to impreza cykliczna i że będzie się rozwijała. 

www.oktawa.woak.bialystok.pl

Zabiegałem o to od bardzo wielu lat, z takim zamysłem szukałem poparcia i pieniędzy. I udało się. Cztery poprzednie edycje tego festiwalu dostarczyły nam nie tylko fantastycznych wrażeń artystycznych, ale także sporo spostrzeżeń i przemyśleń organizacyjnych. I docho- dzimy do wniosku, że formuła festiwalu jest sprawdzona od strony organizacji i tu nie ma czego zmieniać. Ale na pewno chcemy się rozwijać pod względem artystycznym. I ten rozwój widać, bo chęć uczestnictwa w naszym festiwalu z roku na rok zgłasza coraz więcej artystów.

Program

Oktawa to festiwal prezentujący kulturę i dorobek artystyczny zespołów z Polski i krajów związanych z zamieszkałymi w województwie podlaskim Białorusinami, Litwinami, Romami, Rosjanami, Tatarami, Ukraińcami i Żydami. A tymczasem występują także wykonawcy z Turcji, Francji, Indii czy Ekwadoru, a więc geograficznie i kulturowo bardzo odlegli od Podlasia?

To jest magia Internetu. Za pośrednictwem sieci wielu wykonawców dowiaduje się, że jest taki festiwal, podoba im się i bardzo chcą tu przyjechać. Chcą pokazywać swoją kulturę, a jednocześnie poznawać naszą. Dlatego postanowiliśmy nie zamykać się na te propozycje i zapraszać także zespoły z nieco egzotycznych miejsc. Dlatego formuła się rozszerzyła. Nadal jednak większość wykonawców reprezentuje kraje i kultury związane z naszą częścią Europy.

A zastanawiacie się nad zmianą koncepcji Podlaskiej Oktawy Kultur? Już nie festiwal promujący osiem kultur tworzących oblicze Podlasia, ale wielki festiwal folkowy?

Nie będziemy zmieniać formuły. Oczywiście bardzo nas cieszy, że zespoły z odległych zakątków świata chcą do nas przyjeżdżać, bo świadczy to o dużym zainteresowaniu festiwalem na świecie i jego renomie. Wiele o tym mówi fakt, że niektórzy wykonawcy czekali na możliwość występu na Oktawie Kultur nawet po dwa lata. Będziemy się jednak trzymać tych ośmiu kultur. A zapraszamy wszystkich chętnych.

Jaki jest mechanizm doboru wykonawców na festiwal?

Powołaliśmy międzynarodową radę artystyczną, która czuwa nad poziomem imprezy. Jej członkowie na terenie swoich krajów wyszukują ciekawe zespoły i zachęcają je do udziału w festiwalu. Poza tym mamy na naszej stronie internetowej regulamin dla potencjalnych uczestników, którzy po spełnieniu zawartych w nim warunków sami się do nas zgłaszają. Po przesłaniu nam materiałów audio i wideo dokonujemy selekcji zgłoszeń i wybieramy te najbardziej atrakcyjne. A selekcja jest dosyć ostra.

A których wykonawców poleca pan w tym roku szczególnie?

Wszystkie zespoły przeszły przez nasze sito i reprezentują naprawdę bardzo wysoki poziom. Ale niewątpliwie wielką atrakcją będą koncerty takich zespołów jak Chór im. Veryovki z Ukrainy, Kabardinka z Kabardo-Bałkarii, Divo i Skaz z Rosji czy Adar-Kramim z Izraela. To na pewno będą takie perełki tegorocznej edycji festiwalu.

Czy potwierdza pan spostrzeżenia wielu obserwatorów sceny muzycznej, że wyraźnie widać wzrost zainteresowania muzyką ludową, że coraz więcej wykonawców inspiruje się folkiem?

Tak, jest taka tendencja. Wystarczy wspomnieć o wielkich sukcesach Kapeli ze Wsi Warszawa czy festiwali promujących muzykę źródeł. I bardzo mnie to cieszy. To zresztą jest polska tradycja, już przecież nasi wielcy kompozytorzy z Chopinem, Szymanowskim, Lutosławskim czy Kilarem na czele czerpali z muzyki ludowej pełnymi garściami. Świetnie, że młodsi muzycy także dostrzegają atrakcyjność naszej tradycji muzycznej i idą podobną drogą.

Ale kiedyś, w latach PRL, też próbowano promować muzykę ludową.

Owszem, ale robiono to w niedobry sposób. Opakowywano to w jakiś dziwny, cepeliowski strój, stylizowano, nie promowano autentyzmu. Nic dziwnego, że niewiele osób chciało tego słuchać. To była niedobra tradycja i jeszcze czasami pokutuje takie podejście, że jak coś ludowe, to gorsze. Na szczęście to powoli odchodzi. Dowodem na to jest ogromna popularność festiwali promujących kulturę źródeł. I nie tylko chodzi o naszą Podlaską Oktawę Kultur. Fantastyczne są choćby warszawskie imprezy – Nowa Tradycja czy Skrzyżowanie Kultur. Coraz więcej muzyków poszukuje tam inspiracji. Bo w muzyce ludowej naprawdę wiele się dzieje, są fantastyczne harmonie, bardzo ciekawa rytmika. Ona jest przebogatym, niemal niewyczerpanym źródłem.

Wróćmy do Podlaskiej Oktawy Kultur. Wasza oferta jest bardzo urozmaicona styli- stycznie: od czystego ludowego grania do projektów jazzowych czy widowisk tanecznych. Taka różnorodność pomaga zdobyć publiczność?

Różnorodność to nasz pomysł na ciekawą imprezę. Przypomnę, że nasz festiwal ma w drugim członie nazwy Festiwal Muzyki, Sztuki i Folkloru. Ten ostatni element jest co prawda dominujący, ale nie wyczerpuje naszej propozycji. Chcemy prezentować zespoły naprawdę wysokiej klasy, które zajmują się najrozmaitszymi formami sztuki. Pozornie taka szeroka formuła może sprawiać wrażenie bałaganu, ale chcemy pokazać kulturę naszego regionu z różnych perspektyw.

Podlaska Oktawa Kultur to specyficzny festiwal – odbywa się w wielu miejscach równocześnie. Jest tych koncertów bardzo dużo. Wymaga to zupełnie innego podejścia, innych umiejętności niż robienie imprezy na jednej czy dwóch scenach.

Faktycznie, organizacja takiego festiwalu jest bardzo skomplikowana i trudna logistycznie. Na szczęście mam świetnych pracowników i dobry kontakt z ludźmi w terenie: szefami lokalnych ośrodków kultury i wolontariuszami. I tylko dzięki nim udaje się nam to wszystko ogarnąć i zapiąć na ostatni guzik. A jest nad czym pracować: w tym roku organizujemy 32 koncerty w 23 miejscowościach. Zadaniem lokalnych grup jest zabezpieczenie miejsc na koncerty, scen, zaplecza technicznego, czasami organizują noclegi czy wyżywienie dla wykonawców. Nie byłoby to możliwe bez codziennej dobrej współpracy z tymi lokalnymi jednostkami i organizacjami kulturalnymi. Wszystkie zespoły zawsze koncertują w Białymstoku, do pozostałych miejscowości wysyłamy po kilku wykonawców. Oczywiście jest czasem problem z zapleczem sceniczno-technicznym, ale poszczególne samorządy pomagają, jak mogą.

No właśnie, jak to wygląda z finansowego punktu widzenia? Trudno zdobyć pieniądze na jednak dość niszową imprezę?

Pracowałem nad tym prawie dziesięć lat. Nie było łatwo. Tym bardziej że zależało mi na tym, aby nie był to jednorazowy festiwal i żeby pieniądze na jego organizację znalazły się na stałe w budżecie samorządu wojewódzkiego. No i się udało. Poza pieniędzmi z urzędu marszałkowskiego pozostałe środki, które zdobywamy z innych źródeł i od sponsorów, są tylko uzupełnieniem.

Czy macie stałych widzów, którzy przyjeżdżają na festiwal cyklicznie, czy na widowni siedzi głównie tzw. publiczność wakacyjna?

Jest wcale niemała grupa wiernych, stałych widzów, i to nie są tylko mieszkańcy Białegostoku czy miejscowości, w których odbywają się koncerty. Oni przyjeżdżają na Oktawę z całej Polski, ale również z zagranicy. Niektórzy z nich zaraz po zakończeniu ostatniego koncertu pytają, kto zagra za rok i kiedy mają rezerwować czas na urlop. Ale zdajemy sobie sprawę, że koncerty Oktawy są też bardzo atrakcyjne dla turystów spędzających u nas wakacje.

Festiwal jest więc częścią oferty kulturalnej i promującej Podlasie?

Tak, oczywiście. Na przykład bardzo wiele osób wypoczywa co roku w Augustowie i oni wiedzą, że w ostatniej dekadzie lipca mogą liczyć na ciekawe koncerty festiwalowe. Dlatego staramy się, aby tam była duża scena. Ale zapraszamy do wszystkich miejsc, gdzie odbywa się Podlaska Oktawa Kultur, wszędzie będzie ciekawie.

Podlaska Oktawa Kultur obchodzi mały jubileusz – to już piąta edycja festiwalu. Wierzył pan, że przetrwa tyle i będzie się rozwijać?

Andrzej Dyrdał:

Pozostało 98% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: „Gladiator 2” – triumf czy porażka?
Kultura
Muzeum Narodowe w Poznaniu otwiera Studyjną Galerię Sztuki Starożytnej
Kultura
Dzieło włoskiego artysty sprzedane za 6 mln dolarów. To banan i taśma klejąca
Kultura
Startuje Festiwal Niewinni Czarodzieje: Na karuzeli życia
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kultura
„Pasja wg św. Marka” Pawła Mykietyna. Magdalena Cielecka zagra Poncjusza Piłata