Olej kokosowy zyskał złą sławę mniej więcej w latach pięćdziesiątych, kiedy dużą wagę zaczęto przykładać do diet niskotłuszczowych i produktów zupełnie tłuszczu pozbawionych (co zresztą okazało się fatalnym przedsięwzięciem). Olej kokosowy w ok. 90 proc. składa się z nasyconych kwasów tłuszczowych i jako taki jest źródłem trójglicerydów, a tym przypisuje się przecież największą odpowiedzialność za podnoszenie ryzyka zawału serca, udaru mózgu, cukrzycy, epidemii otyłości i choroby Alzheimera.
Artykuł pochodzi z portalu Przepisy.net
Sęk w tym, że trójglicerydy trójglicerydom nierówne i podczas gdy większość tłuszczów jadalnych zawiera trudno przetwarzalne trójglicerydy długołańcuchowe, które odkładane są w postaci tkanki tłuszczowej, olej kokosowy odbiega pod tym względem od ogółu.
MCT – przyczyna zamieszania
MCT (medium-chain triglicerides), czyli tzw. trójglicerydy średniołańcuchowe, to grupa związków, w skład których wchodzą kwasy tłuszczowe o średniej długości łańcucha węglowego, co decyduje o ich łatwej przyswajalności i możliwości natychmiastowego wykorzystania ich jako źródła energii. W największych ilościach występują właśnie w oleju kokosowym.
Niby trójglicerydy, a jednak ich rola w organizmie jest nieoceniona. Olej kokosowy łagodzi stany zapalne przewodu pokarmowego, wspomaga wątrobę i trzustkę, wzmacnia serce, stymuluje układ immunologiczny, stabilizuje poziom cukru we krwi, usprawnia trawienie, zwiększa przyswajalność witaminy E, magnezu i wapnia z pożywienia, a także korzystnie wpływa na sprawność umysłową osób starszych i zapobiega demencji, której rzekomo miał sprzyjać.