Kiedy nieduży, chłopięcej postury Yike (Tony) Yang przechodzi korytarzami Filharmonii Narodowej, wygląda jak dziecko, które zagubiło się w poważnej instytucji. W grudniu skończy dopiero 17 lat, ale gdy siada przy fortepianie, zdumiewa nie tylko doskonałą techniką, ale i dojrzałością.
Chopin w ujęcia tego skromnego chłopca bywa delikatny i poetycki, ale potrafi też być dramatyczny, mroczny, naznaczony cierpieniem. Wielu z tych, którzy od lat śledzą kolejne edycje Konkursu Chopinowskiego, uważa, że dawno nie pojawił się talent tej miary co Yike (Tony) Yang.
Klasycy i indywidualiści
Na obecność w finale tego Kanadyjczyka o chińskich korzeniach można spojrzeć od innej strony. To jest konkurs młodości. Wśród dziesiątki finalistów siedmioro mieści się w przedziale wiekowym 16–21 lat, jedynie Chorwat Aljoša Jurinić oraz Kanadyjczyk Charles Richard-Hamelin mają po 26 lat.
Listę finalistów przewodnicząca jury Katarzyna Popowa-Zydroń ocenia jednak według innego kryterium: – To grupa bardzo różnorodnych pianistów. Są ci, którzy traktują Chopina w sposób klasyczny, oraz ci grający bardziej żywiołowo, dodający wykonaniom szczerości. Jako członek jury mogę się cieszyć, że w finale znalazła się moja ulubiona grupa wykonawców. A decyzję podjęliśmy bez sporów i w dobrej atmosferze.
Ostatnie zdanie jest szczególnie istotne, bowiem jurorzy nie odrzucili żadnej tzw. kontrowersyjnej indywidualności, co w przeszłości nieraz się zdarzało. W finale zagra więc 20-letni Georgijs Osokins z Łotwy, krytycznie oceniany przez ortodoksyjne panie profesorki zaproszone w charakterze ekspertek do konkursowego studia TVP Kultura. Łotysz, studiujący w Juilliard School of Music w Nowym Jorku, traktuje Chopina na swój sposób, niekiedy wręcz z lekką nonszalancją. Bywa porównywany do Ivo Pogorelicia, który wywołał skandal na Konkursie Chopinowskim 35 lat temu. Osokins, tak jak on, dba też o autokreację, poza estradą chodząc w czarnych rękawiczkach, ale to fantastyczny pianista o ogromnych możliwościach.