Ten sam sąd – Okręgowy w Warszawie – który w lutym uznał, że akt oskarżenia przeciwko byłemu prezesowi GetBacku i 15 innym osobom nie pozwala na prowadzenie procesu i trzeba go odesłać prokuraturze do poprawki, podjął zaskakującą decyzję. Sędzia Iwona Strączyńska, która miała prowadzić proces o oszustwa w GetBacku, wystąpiła o przedłużenie Konradowi K. aresztu, i to o pięć miesięcy – aż do 12 września tego roku – ustaliła „Rzeczpospolita".
Konrad K. – dziś jako jedyny w sprawie GetBacku siedzi w areszcie, bez wyroku, już ponad dwa lata. Po tym, gdy sędzia Strączyńska oceniła, że akt oskarżenia to „jeden wielki chaos", zanosiło się na to, że wkrótce wyjdzie – obecny areszt kończy mu się 15 kwietnia. Tymczasem ta sama sędzia we wniosku o przedłużenie aresztu dla Konrada K. wskazała na „wysokie prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych oskarżonemu czynów". A także m.in. obawę ucieczki i utrudniania postępowania poprzez wpływanie na zeznania pokrzywdzonych.
Obrońca Konrada K. mec. Marek Małecki uważa, że „stosowanie wieloletniego aresztu w państwie UE w XXI w. w sprawie gospodarczej jest niehumanitarne i bezsensowne".
– Materiał dowodowy został zebrany, oczekiwanie na rzetelne opinie biegłych potrwa wiele miesięcy. Klient nie ma na ich wnioski żadnego wpływu. Mamy dodatkowo pandemię paraliżującą wymiar sprawiedliwości i areszt de facto jest rozpoczęciem wymierzania kary – mówi nam mec. Małecki.
W ostatnim przedłużeniu aresztu dla byłego prezesa GetBacku sąd apelacyjny uznał, że będzie on trwał tylko do połowy kwietnia – stwierdził, że będzie to wystarczająco dużo czasu, by sędzia referent zapoznała się ze sprawą, wyznaczyła rozprawy i przesłuchała zwłaszcza tych oskarżonych, wobec których stosuje się areszt. Tak się jednak nie stało.