Jeszcze niedawno Duszniki porównywano z Wilkowyjami z serialu „Ranczo”. Bo niczym w filmowym scenariuszu do walki o fotel wójta wystartowała Dorota Tułodziecka-Adams, która po 30 latach pobytu w USA osiedliła się w odziedziczonym po ciotce dworku w podpoznańskim Grzebienisku.
Teraz częściej niż do filmu można usłyszeć porównania do sytuacji na Białorusi. Powód? Ubiegający się o reelekcję wójt Adam Woropaj z PSL zabronił zarządzanym przez gminę instytucjom, np. świetlicom czy remizom, udostępniania pomieszczeń na wiece wyborcze jego kontrkandydatów: Doroty Tułodzieckiej-Adams (KWW Rozwój-Przyszłość) i Łukasza Walora (KWW Nowoczesna Gmina).
– Niewiarygodne, że taka sytuacja ma miejsce w demokratycznym kraju – dziwi się Tułodziecka-Adams, która na finiszu kampanii musiała odwołać kilka spotkań z wyborcami. – Przecież wiejskie świetlice to praktycznie jedyne sale, gdzie można zorganizować liczniejsze spotkanie.
„Rz” dotarła do pisma, jakie Woropaj wysłał do sołtysów. Pisze w nim: „Informuję, że nie udostępniamy świetlicy, remizy wiejskiej na spotkania wyborcze. (…) Kandydaci we własnym zakresie prowadzą kampanię wyborczą, a mieszkańcy wiedzą lepiej, kogo wybrać”.
Jaka jest podstawa prawna takiej decyzji? Na to pytanie wójt Dusznik nie potrafi odpowiedzieć. Zapewnia natomiast, że zgodziłby się na spotkanie w gminnym lokalu, gdyby wzięli w nim równocześnie udział wszyscy kandydaci, w tym on.