30 lat temu, 4 października 1982 roku, Izba Wojskowa Sądu Najwyższego skazała zaocznie na karę śmierci byłego ambasadora PRL w Waszyngtonie Romualda Spasowskiego. Tekst z archiwum tygodnika "Plus Minus"
„Panie i panowie, nie mogę milczeć, nie mogę dalej reprezentować władzy odpowiedzialnej za akty brutalności i przemocy. Zwróciłem się do rządu Stanów Zjednoczonych o ochronę i udzielenie azylu politycznego mnie i mojej rodzinie” – takie oświadczenie złożył 22 grudnia 1981 r. w Departamencie Stanu USA Romuald Spasowski – ambasador PRL w Waszyngtonie.
„W swoich obecnych enuncjacjach prasowych ambasador Spasowski usiłuje szkalować polskie władze państwowe i wprowadzić w błąd światową opinię publiczną. Przybierając pozę rzekomego patriotycznego kontestatora, płaci za azyl głoszeniem tez nieprzypadkowo zbieżnych z antypolskimi i antysocjalistycznymi opiniami swoich amerykańskich mocodawców. Czyni to dla małostkowych i egoistycznych interesów, choć swojej ojczyźnie zawdzięcza tak wiele. Obecnie – gdy się okazało, że dalszych przywilejów nie będzie – wyrzekł się jej za judaszowe srebrniki” – komentował w głównym wydaniu DTV ppor. Marcin Willman.
Kresowe korzenie
Franciszek Romuald Spasowski urodził się w 1920 r. w warszawskim Szpitalu św. Zofii.
Ojciec, Władysław Spasowski, edukował syna poprzez spacery. „Zwiedzając dzielnice biedoty – Mariensztat, Powiśle i Czerniaków – wskazywał mi prawdziwe oblicze kapitalizmu”. Czy widok pozbawionych wygód, zaniedbanych czynszówek oraz rzesze bezrobotnych (akurat dotarł do Polski światowy kryzys ekonomiczny) zdeterminowały światopogląd chłopca?