Marek D., który w przeszłości miał problemy z prawem, w tej sprawie występuje w roli pokrzywdzonego. Wiosną 2012 r. złodzieje włamali się do jego domu i ukradli biżuterię wartą 1 mln dolarów (wtedy równowartość 3,2 mln zł). Winnych nie ustalono, warszawska prokuratura śledztwo umorzyła.
Rok później dla okupu został porwany biznesmen Said A. – Syryjczyk ze szwedzkim obywatelstwem. Okazało się, że jego zniknięcie miało związek ze spektakularną kradzieżą w domu lobbysty. Wszystkie nitki powiązali policjanci CBŚ i prokuratorzy z wydziału ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do sądu.
– Zarzuty usłyszało łącznie pięć osób, w tym bezpośredni porywacze Saida A. i współpracujący z nimi policjant ze stołecznego garnizonu – mówi „Rz" Mariusz Marciniak, rzecznik gdańskiej apelacji.
Recydywiści i ekspert od dzieł sztuki
Według śledczych w porwaniu Saida A. brali udział trzej recydywiści z Warszawy: Dariusz K., Dariusz O. i Cezary Sz., oraz Marek G. – rzeczoznawca dzieł sztuki. Wśród oskarżonych jest też policjant Sławomir P. z komendy pod Warszawą. Co ich łączy?
By to zrozumieć, trzeba się cofnąć do 2012 r. – do kradzieży w domu Marka D. Lobbysta podjął wtedy nieformalne starania, by odzyskać utracone precjoza. Nawiązał kontakt ze znającym rynek sztuki Markiem G., a ten podsunął mu pomysł, by skorzystać z pomocy znajomego policjanta.