Repatrianci nie przyjeżdżają? Wina przepisów

Wśród ekspertów panuje zgoda co do tego, że obecne prawo nie służy repatriacji.

Aktualizacja: 25.09.2015 14:59 Publikacja: 24.09.2015 21:00

Repatrianci nie przyjeżdżają? Wina przepisów

Foto: AFP

Okres oczekiwania na osiedlenie repatrianta w Polsce może wynosić nawet 16 lat – ustaliła Najwyższa Izba Kontroli. Wynika to z liczby osób, które otrzymały promesy wydania stosownej wizy, ale nie mogą przyjechać na stałe do kraju, bo nie mają mieszkania i źródła utrzymania. NIK uważa, że mierne efekty repatriacji – w ostatnich latach w jej ramach przyjeżdża nad Wisłę zaledwie ok. 200 osób rocznie – wynikają m.in. z braku skutecznych rozwiązań prawnych.

Droga przez dokumenty

Ustawa o repatriacji z 9 listopada 2000 r. zawęża takie przesiedlenia do osób polskiego pochodzenia mieszkających w miejscach zesłań i deportacji, czyli w azjatyckiej części byłego ZSRR. Nie dotyczy to Ukrainy, Białorusi czy Litwy, w których żyją duże skupiska Polaków. Nie możemy sprowadzić w tym trybie np. polskich rodzin z Donbasu.

Żeby zostać repatriantem, trzeba mieć co najmniej jednego z rodziców lub dziadków albo oboje pradziadków narodowości polskiej i wykazać związek z polskością. Istnieje również uproszczona ścieżka wprowadzona ustawą z 2013 r. o cudzoziemcach. Osoby polskiego pochodzenia lub posiadacze Karty Polaka mogą uzyskać bezpośrednio od wojewody zezwolenie na stały pobyt. Mają wtedy prawo do pracy, pomocy społecznej i nauki. Ale już nie do innych świadczeń, także finansowych, które przysługują repatriantom oraz gminom, które ich zaprosiły.

Takimi świadczeniami są: częściowy zwrot kosztów podróży, zasiłek na zagospodarowanie i bieżące utrzymanie, zasiłek szkolny, pomoc z budżetu państwa na remont mieszkania oraz na kursy języka polskiego. Pracodawca, który zatrudni repatrianta na pełnym etacie, może otrzymać od gminy zwrot kosztów szkolenia i zatrudnienia przez dwa lata.

Na repatriację budżet państwa wydał w ubiegłym roku 9 mln zł (we wcześniejszych latach mniej). W obecnym systemie prawnym koszty przerzucono na samorządy.

Osoba ubiegająca się o wizę krajową w celu repatriacji musi przedstawić konsulowi dowód potwierdzający posiadanie lub zapewnienie mieszkania i źródeł utrzymania w Polsce. Przeważnie jest to uchwała rady gminy zobowiązująca do zapewnienia repatriantowi lokalu mieszkalnego. Może to być także zaproszenie od najbliższej rodziny, przedsiębiorstwa, stowarzyszenia czy fundacji. Musi ono zawierać zobowiązanie zapraszającej osoby lub firmy do zapewnienia repatriowanemu utrzymania i pokrywania kosztów leczenia, ubezpieczenia itp. do chwili usamodzielnienia się.

Gminy mają kłopoty

Repatriantom w wieku emerytalnym uwzględnia się wszystkie okresy zatrudnienia za granicą i przyznaje emeryturę. W razie braku mieszkania i utrzymania w Polsce konsul wydaje decyzję o przyrzeczeniu wydania wizy w celu repatriacji. Na realizację takich promes czeka obecnie w Kazachstanie 2400 osób. Za pośrednictwem konsula mogą skorzystać z danych o mieszkaniach i pracy zamieszczonych w ewidencji MSW, czyli w bazie Rodak.

W ocenie Związku Repatriantów RP mała, a nawet malejąca, liczba repatriantów jest właśnie efektem tej koncepcji. Gminy, które zapraszają konkretne osoby, nie uzyskują wsparcia finansowego od państwa na zapewnienie mieszkania. Te zapraszające repatriantów nieokreślonych imiennie mogą otrzymać średnio jedynie 180 tys. zł na remont mieszkania i jego wyposażenie.

Z badań ankietowych przeprowadzonych przez NIK z udziałem 1645 gmin wynika, że w latach 2009–2013 jedynie w 57 z nich, czyli w 3,5 proc., osiedlili się repatrianci. Większość, ponad 70 proc., miała trudności z zagwarantowaniem przybyszom pracy. Ponad jedna trzecia – z zapewnieniem mieszkania. Tyle samo natrafiło na problemy z porozumiewaniem się z repatriantami ze względu na ich słabą znajomość języka polskiego i realiów życia w Polsce.

Zrealizować obietnice

W opinii NIK, która pod koniec ubiegłego roku skontrolowała, jak w praktyce wygląda repatriacja i osiedlanie się w kraju cudzoziemców polskiego pochodzenia, najpilniejszą kwestią stała się taka nowelizacja ustawy o repatriacji, aby wszystkie osoby mające promesy wizy repatriacyjnej mogły wreszcie osiedlić się w Polsce.

W lipcu wpłynął do Sejmu poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o repatriacji. Potwierdza, że obecny model akcji repatriacyjnej nie sprawdził się, i przewiduje m.in., iż stwierdzanie polskiego pochodzenia nie powinno być ograniczane terytorialnie. Wszyscy cudzoziemcy mający dokumenty potwierdzające polską narodowość powinni mieć prawo do ubiegania się o potwierdzenie polskiego pochodzenia i do osiedlenia się na terytorium RP na tych samych prawach co obywatele polscy.

Projekt przewiduje m.in., że wystawiony przez konsula dokument o pochodzeniu miałby dawać prawo przyjazdu w dowolnym momencie, do osiedlenia się i otrzymania w ciągu dwóch lat obywatelstwa. Jest też wiele innych rozwiązań, które miałyby przynieść stopniowy wzrost liczby przyjeżdżających do kraju. Środowiska Związku Repatriantów RP oceniają jednak projekt krytycznie i zarzucają, że w dużej mierze powiela on obecne rozwiązania.

Kraj
Nowy sondaż partyjny: KO na pozycji lidera, goni ją PiS. Kto poza Sejmem?
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Kraj
Magdalena Biejat i jej strategia. Co kryje się za hasłem „Łączy nas więcej”?
Kraj
Czy Trump powinien deportować także migrantów z Polski? Wyniki sondażu
Kraj
Polacy zbadają grobowiec tajemniczego faraona
Kraj
Rzeź wołyńska i kwestia przyjęcia Ukrainy do UE i NATO. Co sądzą o tym Polacy?