Zbigniew Ziobro poinformował we wtorek wieczorem, że zdecydował się ujawnić zeznania Marcina W. – wspólnika Marka Falenty – z toczącego się postępowania, w którym miał on powiedzieć, że Falenta sprzedał taśmy z podsłuchami rosyjskim służbom. Ziobro wskazał, że zrobi to, działając w interesie publicznym.
Powodem ujawnienia materiałów – podkreślił minister – jest wypowiedź szefa PO Donalda Tuska, który domagał się powołania sejmowej komisji śledczej w tej sprawie. Bo jak tłumaczył, jako „niezależna od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u”.
Czytaj więcej
Wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u może wyjaśnić tylko komisja śledcza – mówi były premier o nowych ustaleniach.
Na środę Prokuratura Krajowa zapowiedziała publikację materiałów. Ukazały się wieczorem.
Sprzedane do Rosji
Burza, która wywołała taką reakcję Ziobry, to efekt poniedziałkowego tekstu „Newsweeka”, który opisał, że nagrania z tzw. afery taśmowej (utrwalonych potajemnie rozmów polityków PO w warszawskich restauracjach) na miesiąc przed tym, jak w 2014 r. trafiły do mediów, zostały sprzedane do Rosji przez Marka Falentę – miał tak zeznać Marcin W., wspólnik biznesmena skazanego na 2,5 roku więzienia za zlecenie nagrywania VIP-ów m.in. w restauracji Sowa & Przyjaciele.