Hrubieszów to jedyne dziś miasto w kraju, do którego bez przerwy płynie surowiec z Ukrainy. Dlaczego dostawy nie zostały przerwane? Rzeczniczka PGNiG Joanna Zakrzewska mówi tylko: – Gaz przesyłany w okolice Hrubieszowa pochodzi z portfela ukraińskiego. To oznacza, że może pochodzić ze złóż własnych Ukrainy lub z krajów środkowoazjatyckich.
Zastępca burmistrza Marek Bartkowiak zdradza, że kryzys gazowy Hrubieszów ma już za sobą. – Ukraińcy dwa razy przykręcali kurek w okolicy Nowego Roku. – W 2007 r. na dwa dni, rok temu na pięć – mówi.
– Paniki nie było, bo zapasy oleju potrzebnego do ogrzania miasta mamy na dwa tygodnie – wspomina Artur Szumiata, kierownik Zakładu Energetyki Cieplnej w Hrubieszowie, największego odbiorcy gazu płynącego do Polski z Ustiługa na Ukrainie.
– Wiem, że PGNiG nie mogło dogadać się ze stroną ukraińską w sprawie ceny. Za każdym razem utrzymywano to w tajemnicy. Aby wyjść z twarzą, PGNiG w czasie negocjacji z Naftohazem dopłacało nam różnicę między ceną gazu i oleju – wyjaśnia Szumiata – Mieszkańcy kłopotów nie odczuli. Dziś znów jest dobrze. Na świecie kryzys, a my jak u Pana Boga za piecem mamy. 15-kilometrową rurą Ukraińcy przesyłają rocznie do ZEC ponad 3 mln m sześc. gazu, który wystarcza, by ogrzać 70 proc. miasta: korzysta z niego kilkanaście tysięcy mieszkańców oraz największe instytucje.
Przygotowania do budowy gazociągu trwały prawie ćwierć wieku. PGNiG i ukraiński Naftohaz otworzyły go z wielką pompą w 2005 r. Mieszkańcy liczyli przede wszystkim na obniżkę rachunków za gaz.