Nowa afera spirytusowa. Importowany alkohol bez akcyzy

Państwo straciło miliardy, bo aż do końca 2010 r. do Polski wjeżdżał spirytus bez akcyzy

Publikacja: 18.07.2011 04:03

Nowa afera spirytusowa. Importowany alkohol bez akcyzy

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

„Rz" ustaliła, że afera spirytusowa nie skończyła się w 2007 r. wraz ze zmianą przepisów, które miały ukrócić nielegalny proceder. Aż do końca 2010 r. do Polski wjeżdżał z Ukrainy alkohol nadający się do picia, ale klasyfikowany jako zwolniony z akcyzy koncentrat płynu do spryskiwaczy. Importerzy zyskiwali fortunę, traciło państwo.

Niedawno Najwyższa Izba Kontroli potwierdziła, że w latach 2004 – 2007 budżet stracił na tym procederze prawie 3 mld zł. Jak jednak ustaliła „Rz", straty mogą być dużo większe, bo cały spirytus, który w latach 2006 – 2010 przyjeżdżał z Ukrainy, był traktowany jako płyn do spryskiwaczy.

– Oceniamy, że od 2004 do 2009 r. przez przejście w Medyce trafiło do Polski ok. 80 mln litrów alkoholu – wylicza Sławomir Siwy, szef Związku Zawodowego Celnicy PL.

Przebicie było gigantyczne.

– Litr kosztował importera od 20 do 60 gr – mówi kontroler NIK. A celnik dodaje: – Ukraiński spirytus trafiał do rozlewni wódek albo hurtowni. Z litra można było zrobić pięć butelek wódki. Była sprzedawana po 15 – 19 zł.

80 mln litrów alkoholu, według celników, trafiło do Polski przez przejście w Medyce w latach 2004 – 2009

„Rz" dotarła do dokumentów jednego z takich transportów. Ukraińskie świadectwo jakości z 2009 r. potwierdza, że to ok. 55 tys. ton rektyfikowanego 96-proc. spirytusu konsumpcyjnego, który praktycznie nie zawiera barwnika i środków skażających. Jednak na granicy sklasyfikowano go jako płyn do spryskiwania szyb. Firma nie zapłaciła więc akcyzy, osiągając kolosalne zyski.

Jeden z celników oszacował, że należności podatkowe od jednej cysterny powinny wynieść 4,5 mln zł (ok. 30 tys. zł cła, 3,6 mln akcyzy i 870 tys. VAT). Tymczasem płacono zaledwie 35 tys. zł VAT. Oszustom nie przeszkodziła zmiana przepisów po 2007 r., gdy wprowadzono wymóg dodawania do spirytusu dwóch rodzajów skażalnika (wcześniej wystarczył jeden), a zerową stawkę akcyzy zastąpiono zwolnieniem z jej płacenia (Ministerstwo Finansów nie określiło warunków, jakie powinny spełnić firmy, by z niego skorzystać).

Szef związku podkreśla, że wielokrotnie informowano o tym resort. – Zwracaliśmy uwagę, jak wielkie straty ponosi budżet – dodaje. Ale ministerstwo twierdzi, że nie miało takich sygnałów, a zmiana przepisów przynosi „zamierzony efekt".

Ustalenia „Rz" potwierdza Paweł Biedziak, rzecznik NIK, który zapowiada kontrolę za kolejne lata, od 2007 r.

„Rz" ustaliła, że afera spirytusowa nie skończyła się w 2007 r. wraz ze zmianą przepisów, które miały ukrócić nielegalny proceder. Aż do końca 2010 r. do Polski wjeżdżał z Ukrainy alkohol nadający się do picia, ale klasyfikowany jako zwolniony z akcyzy koncentrat płynu do spryskiwaczy. Importerzy zyskiwali fortunę, traciło państwo.

Niedawno Najwyższa Izba Kontroli potwierdziła, że w latach 2004 – 2007 budżet stracił na tym procederze prawie 3 mld zł. Jak jednak ustaliła „Rz", straty mogą być dużo większe, bo cały spirytus, który w latach 2006 – 2010 przyjeżdżał z Ukrainy, był traktowany jako płyn do spryskiwaczy.

Kraj
Tysiąc lat i ani jednej idei. Uśmiechnięta Polska nadal poszukuje patriotyzmu
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Kraj
Jak będzie wyglądać rocznica koronacji Chrobrego? Czołgi na ulicach stolicy
Kraj
Walka z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym. „Pożar nie jest opanowany”
Kraj
Ministerstwo uruchomiło usługę o wulgarnym akronimie. Prof. Bralczyk: To niepoważne