- Większość tych planet może mieć twardą, skalistą powierzchnię, dokładnie tak, jak nasza Ziemia - mówi Guillermo Torres z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics.
Ich odległość od macierzystych gwiazd jest taka, że na powierzchni może utrzymywać się woda w stanie ciekłym. Ta cecha jest przez astrobiologów uznawana za kluczową dla potencjalnego powstania i utrzymania życia - mówi się wówczas, że planeta znajduje się w ekosferze. Jeżeli znajduje się zbyt blisko swojej gwiazdy (i otrzymuje więcej promieniowania) woda wyparuje. Za daleko - i woda zamieni się w lód.
Dwie spośród nowoodkrytych planet są jednak szczególne. To najbardziej przypominające Ziemię globy spośród dotychczas zidentyfikowanych poza naszym Układem Słonecznym. Kepler-438b i Kepler-442b obiegają tzw. czerwony karły - gwiazdy nieco mniejsze i chłodniejsze niż nasze Słońce.
Pierwsza planeta jest nieco większa od Ziemi (o ok. 12 proc. - wyliczają astrofizycy) i szansa, że jest skalista (co oznacza, że mogą na niej występować zbiorniki wodne i lądy) wynosi 70 proc. Kepler-442b jest większa od Ziemi o jedną trzecią, a prawdopodobieństwo, że jest skalista wynosi ok. 60 proc.
- Oczywiście, nie mamy żadnej pewności, że badane przez nas planety rzeczywiście nadają się do zamieszkania - zastrzega David Kipping, jeden ze współautorów odkrycia.