Lądownik Philae wysłany przez sondę Rosetta (która nadal obiega po orbicie kometę) był pierwszym urządzeniem wykonanym przez ludzi, który próbował lądować na powierzchni komety. Ale próba była niezbyt udana. Philae uderzył w powierzchnię lodowej bryły, odbił się dwa razy i prawdopodobnie wpadł w ocienioną rozpadlinę.

Baterie słoneczne nie miały szans na złapanie światła aby dostarczyć sondzie energii elektrycznej. Akumulatory pokładowe w temperaturze -160 stopni Celsjusza nie miały szans podtrzymać zasilania.

Z próbami obudzenia lądownika specjaliści z Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) musieli poczekać cztery miesiące. Dopiero teraz kometa zbliżyła się do Słońca i i obróciła tak, że promienie gwiazdy mają szansę oświetlić Philae. Potwierdziły to dane przesłane przez sondę matkę. Jest szansa aby zamrożone poprzednio urządzenie wreszcie odpowiedziało. Pod warunkiem, że zostanie ogrzane do temperatury -45 stopni Celsjusza.

— Sądzimy, że usłyszymy coś, ale nie możemy być tego pewni — powiedział Koen Geurts, dyrektor techniczny zespołu Philae. — Sądzimy, że Philae nadal jest zamrożona do -100 st. C.

Pierwsze próby nawiązania łączności z lądownikiem na razie się nie powiodły. Naukowcy nadal nie wiedzą gdzie znajduje się Philae. Ale aby ja umiejscowić na odległej komecie muszą nawiązać z nią łączność. Kometa jest bliżej Słońca, niż była w listopadzie. Philae może liczyć na dwa razy więcej energii słonecznej, jednak prawdopodobnie potrzebuje więcej czasu na rozmrożenie.