W wywiadzie, jaki wczoraj opublikowała Katolicka Agencja Informacyjna, metropolita gnieźnieński abp Henryk Muszyński potwierdził to, o czym w kręgach kościelnych mówiono nieoficjalnie. W aktach SB jego nazwisko figuruje wśród tajnych współpracowników. „Było to dla mnie ogromne i bolesne zaskoczenie” – przyznaje abp Muszyński w rozmowie z szefem KAI Marcinem Przeciszewskim.
Kościelna Komisja Historyczna ustaliła, że od 1975 r. ks. Muszyński figurował w aktach bezpieki jako kandydat na TW. W 1984 r. został zarejestrowany jako TW, a pięć lat później wyrejestrowany.
„Nigdy, w żadnej formie – ani ustnej, ani pisemnej – nie wyraziłem zgody na jakąkolwiek formę współpracy z SB. Nigdy też nie zgodziłem się na żadne spotkanie dobrowolnie czy z własnej inicjatywy, wszystkie one miały charakter konieczny lub nawet wymuszony” – oświadczył arcybiskup.
Z funkcjonariuszami się spotykał , odbierając paszport oraz gdy był dziekanem Wydziału Teologicznego Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Kilka razy funkcjonariusze nachodzili go w domu. Przed jednym z wyjazdów do Rzymu SB naciskała go, aby podjął współpracę, ale jak mówi hierarcha, zdecydowanie odmówił.
Abp Muszyński odnalazł funkcjonariusza SB, z którym rozmawiał przed laty. W specjalnym oświadczeniu były esbek napisał, że rejestracja ks. prof. Muszyńskiego w 1984 roku jako TW nastąpiła „bez jego zgody i wiedzy oraz wbrew jego woli”.