Digital Service Act to unijne rozporządzenie nakładające nowe obowiązki na dostawców usług internetowych. Na razie tylko na cyfrowych gigantów wskazanych przez Komisję Europejską, takich jak Meta, Twitter (X), TikTok czy YouTube, popularne wyszukiwarki Google i Microsoftu, platformy sprzedażowe jak Amazon czy AliExpress, a nawet Wikipedia. Od piątku mają one wiele nowych obowiązków i ograniczeń.
Większa przejrzystość
– Nowe regulacje dotyczą m.in. algorytmów odpowiedzialnych za personalizację treści, które „decydują”, jakie treści, w tym tzw. targetowane reklamy, użytkownik widzi ostatecznie na ekranie – mówi Dorota Głowacka z Fundacji Panoptykon. – Dziś są tak zaprojektowane, aby budzić jak największe zaangażowanie i emocje, byśmy spędzali na platformach jak najwięcej czasu. W konsekwencji treści, które nam podsuwają, często nie są wartościowe, a dla niektórych użytkowników wręcz szkodliwe. Z badań wiemy, że mogą napędzać depresję, lęki, uzależnienia czy zaburzenia odżywiania. Mogą też przyczyniać się do szerszego rozpowszechniania dezinformacji i innych toksycznych treści – dodaje.
Czytaj więcej
25 sierpnia weszły w życie przepisy ważnej unijnej regulacji – aktu o usługach cyfrowych. Nałożyła ona na platformy internetowe (na razie te największe) wiele obowiązków, m.in. wzmocnienia procesu rozpatrywania skarg użytkowników i usuwania nielegalnych treści. Od decyzji o usunięciu konta lub zablokowaniu treści będzie można odwołać się w prosty sposób.
DSA daje szansę na korzystną dla użytkowników zmianę sposobu działania takich algorytmów – platformy muszą bowiem wyjaśnić logikę i główne parametry ich działania. Po drugie cyfrowi giganci muszą umożliwić użytkownikowi wybór przynajmniej jednego alternatywnego systemu rekomendacji (nieopartego na profilowaniu). DSA wprowadza też zakaz używania do targetowania reklam, danych wrażliwych i danych dzieci. Nie obliguje jednak platform do zapewnienia użytkownikom narzędzi pozwalających wpłynąć na charakter wyświetlanych treści w swoim podstawowym systemie (np. wskazywać, których treści chcieliby widzieć więcej, a których mniej).
– Jeśli jednak platforma decyduje się wprowadzić jakieś możliwości „zarządzania” domyślnym newsfeedem, opcje te muszą być łatwe do użycia i skuteczne – tłumaczy Dorota Głowacka. – Dziś takie narzędzia istnieją na niektórych platformach, ale z własnego doświadczenia wiemy, że nie zawsze działają.