Czytelniczka „Rzeczpospolitej" z Warszawy zamówiła przez internet kosmetyk na prezent świąteczny. Firma wysłała go jej 10 grudnia, ale do dziś paczka nie nadeszła.
– W systemie śledzenia przesyłek figuruje jako „do doręczenia". Pytałam o nią na poczcie wielokrotnie, ale mówią mi tam, że jest gdzieś na sortowni. I dodają, że reklamacji złożyć nie mogę, bo takie prawo ma nadawca – mówi pani Marta. Wprawdzie otrzymała od firmy zwrot pieniędzy, ale prezentu jak nie było, tak nie ma, a święta minęły i sprawa jest nieaktualna.
Poczta Polska, InPost i inne firmy co roku w okresie przedświątecznym notują rekordy w liczbie przesyłek. Poczta szacuje ten wzrost na poziomie kilkudziesięciu procent w porównaniu z 2016 r. Polski rynek e-commerce jest wart od 36 do 40 mld zł i stale rośnie liczba osób kupujących w internecie.
– W przypadku zgłoszenia nienależytego wykonania usługi wyjaśniamy każdą sprawę indywidualnie – zapewnia Justyna Siwek, rzeczniczka Poczty Polskiej SA.
Rzecznik InPostu Wojciech Kądziołka mówi, że także jego firma przykłada należytą wagę do badania reklamacji. Z jej danych wynika, że przed świętami InPost dostarczył 10 mln przesyłek (przed rokiem było 6 mln), a odsetek reklamacji to 0,012 proc. – Może ją złożyć nadawca, bo to on jest stroną umowy z InPostem. Taka sytuacja wynika wprost z prawa pocztowego – podał.