Syryjskie źródła wojskowe i bezpieczeństwa, które utrzymywały kontakt z Rosjanami, poinformowały agencję Reutera, że Moskwa wycofuje swoje wojska z północy kraju, ewakuując także ciężki sprzęt. Jednak źródła, które ze względu na sytuację pragnęły zachować anonimowość, stwierdziły, że Rosja na razie nie ma zamiaru wycofywać się ze swoich głównych baz: Hmejmim i Tartusu.
Czytaj więcej
Kilka tysięcy żołnierzy Kremla nie zapobiegło upadkowi sojuszniczej rodziny Asadów. Teraz Moskwa ma ogromny kłopot z prowadzeniem interwencji w Afryce.
Tartus i Hmejmim. „Przegrupowanie sił”
Część sprzętu wraca do Moskwy, ale „na tym etapie celem jest przegrupowanie sił i ponowne rozmieszczenie ich zgodnie z rozwojem sytuacji” - stwierdził w rozmowie z Reutersem wysoki rangą oficer armii syryjskiej.
Wysoki rangą urzędnik, zbliżony do nowej tymczasowej administracji, powiedział agencji, że kwestie rosyjskiej obecności wojskowej w Syrii i wcześniejsze porozumienia między rządem Asada a Moskwą nie są w tej chwili przedmiotem rozmów. - To kwestia przyszłości, ale ostatnie słowo będzie należało do narodu syryjskiego – stwierdził cytowany urzędnik. Dodał, że „Moskwa uruchomiła kanały komunikacji” z nową syryjską administracją.
Kreml także twierdzi, że Rosja prowadzi rozmowy z nowymi władzami Syrii na temat baz. Resort obrony Rosji nie odpowiedział jednak na prośbę Reutersa o szerszy komentarz. Źródło rosyjskie, które chciało zachować anonimowość, poinformowało, że trwają rozmowy, ale – jak dotąd – Rosja nie zamierza wycofać się ze swoich baz.