Czytaj więcej
Mija rok od rozpoczęcia wojny na Ukrainie. 24 lutego 2022 roku Rosjanie rozpoczęli swoją inwazję. Ofensywa, która w ocenie Kremla, miała potrwać kilka dni, przerodziła się w długotrwały konflikt.
Zacytowałem siebie. To, co na gorąco napisałem w Kijowie rano 24 lutego 2022 roku. Od kilku dni byłem w ukraińskiej stolicy. Biden ostrzegał, że Putin wywoła wielką wojnę – nie bez powodu wysłał dziesiątki tysięcy żołnierzy nad ukraińskie granice, nie bez powodu od grudnia stawiał Zachodowi bezczelne żądania. Biden zapowiadał, więc przyjechałem. Ale – to znowu cytat sprzed roku – „większość Ukraińców wierzyła, że nigdy do tego nie dojdzie. Jeszcze wczoraj, w słoneczny dzień kijowianie zachowywali się, jakby nic im nie groziło. Zachowywali spokój. Ja też, przebywając od kilku dni w Kijowie, ulegałem tej atmosferze”.
Inwazja zaczęła się o świcie, tuż przed czwartą. Szybko zbliżała się do Kijowa, pierwsze odgłosy wojny – wybuchów – dotarły tam chwilę później. Jednocześnie rosyjscy komandosi przeprowadzali desant tuż za rogatkami stolicy. „Nikt nie może powiedzieć, że to jeszcze nie jest prawdziwa inwazja, że Rosja nie przekroczyła czerwonych linii. To inwazja z atakami na miasta położone daleko od Donbasu, gdzie wojna trwa od lat. Z atakami w sercu kraju” – pisałem dokładnie rok temu, wiedząc oczywiście, że zawsze znajdą się tacy, co uznają, że na ogłaszanie, iż Putin posunął się za daleko, jest za wcześnie. A może nigdy nie nadejdzie taki czas.
Czytaj więcej
Nie wiemy, ile potrwa ta wojna. Oby jak najkrócej. Jej echa jednak długo nie umilkną. Świat musi być przygotowany na ciągnące się dekadami podziały.
Kiedy o ataku dowiedział się numer jeden na rosyjskiej liście ukraińskich „nazistowskich VIP-ów” do usunięcia Wołodymyr Zełenski? Na pewno koło północy był już pewien.