Naddniestrze. Nowe ognisko konfliktu

Po serii zamachów terrorystycznych w Naddniestrzu wszystkie armie rozdzielone Dniestrem stanęły w pogotowiu.

Publikacja: 27.04.2022 18:53

Herb separatystycznego Naddniestrza w jego stolicy, Tyraspolu

Herb separatystycznego Naddniestrza w jego stolicy, Tyraspolu

Foto: Sergei GAPON/AFP

Nie wiadomo tylko, przeciw komu, bo nikt nie przyznał się do ataków, nie znaleziono też sprawców. Ale i tak kolejne kraje regionu stanęły na krawędzi wojny.

– Odessy, jasna rzecz, że nie zdobędą. Ale oczywiście mogą zdestabilizować sytuację wokół Naddniestrza, w tym i w naszych pogranicznych rejonach – powiedział ukraiński ekspert Hryhoryj Perepelica, pytany czy za zamachami stoi rosyjska armia.

Kto strzelał

W Naddniestrzu, separatystycznej republice na terenie Mołdawii, stacjonuje ok. 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy. Część z nich to „siły pokojowe” znajdujące się tam od 1992 roku na prośbę miejscowych separatystów, a część to oddziały ochraniające największe w Europie składy amunicji w wiosce Kołbasna (dwa kilometry od ukraińskiej granicy). Zwożono tam amunicję i sprzęt sowieckich jeszcze wojsk wycofywanych z Niemiec wschodnich i Czechosłowacji.

Powinno tam się znajdować 22 tys. ton amunicji, nikt jednak nie wie, ile jest naprawdę. Rosyjska generalicja od dwóch dekad sprzeciwia się ich wywożeniu, bojąc się, że przy tej okazji zostanie ona policzona. Nielegalną sprzedażą tej amunicji jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku zajmował się rosyjski handlarz bronią Wiktor But, siedzący obecnie w amerykańskim więzieniu.

Teraz władze separatystycznego Naddniestrza twierdzą, że na ich terenie doszło do dwóch eksplozji. Wcześniej ktoś wysadził w powietrze dwie ogromne anteny radiowe w wiosce Majak. Należą one do rosyjskiego państwowego przedsiębiorstwa RTRS, nadawały programy rosyjskiego radia, a ich moc pozwalała na odbiór w USA i Ameryce Łacińskiej.

Czytaj więcej

Władze Naddniestrza: Z terytorium Ukrainy ostrzelano jedną z wiosek

Zaczęło się jednak od ostrzelania z ręcznych granatników budynku Ministerstwa Bezpieczeństwa w Tyraspolu. Rosja natychmiast oskarżyła o wszystkie zamachy Ukrainę. Miejscowe władze mówią o „aktach terroru”, nie mówią nic o sprawcach, ale twierdzą, iż drony (z których podobno zrzucano ładunki wybuchowe na składy amunicji) odleciały w stronę Ukrainy. Kijów zaś i Kiszyniów (uznaje Naddniestrze za część swego terytorium) mówią o „prowokacjach”. W żadnym z ataków nie było ofiar w ludziach.

– Armia ukraińska nie ma na swym uzbrojeniu takich granatników. Ma je wiele innych państw, w tym Rosja. Można tylko zgadywać, czy Ukraińcy mogli je zdobyć – powiedział o ostrzelaniu ministerstwa analityk z tyraspolskiego centrum Apriori Nikołaj Kuzmin.

Po obu stronach Dniestru ogłoszono alarm, w Naddniestrzu zaczęto budować umocnione posterunki, odwołano paradę 9 maja, a nawet matury. Mołdawia ma niewielką armię liczącą ok. 5 tys. żołnierzy uzbrojoną w lekkie wozy pancerne jeszcze sowieckiej produkcji. Naddniestrze ma tyle samo żołnierzy i podobne uzbrojenie. Ale ma wsparcie rosyjskich żołnierzy, odciętych jednak obecnie od świata z powodu wojny w Ukrainie.

Z NATO w tle

– Ten reżim jest bardziej mafijny niż reprezentujący rosyjskie interesy – powiedział mołdawski deputowany Oazu Nantoi pytany, czy sami separatyści mogliby urządzić takie prowokacyjne zamachy. Tylko po co. O ile separatyści (wsparci przez Rosjan) mogliby stawić opór Mołdawianom, o tyle nie mieliby szans w starciu z armią ukraińską. – Jakoś dalibyśmy radę – powiedział ukraiński ekspert Ołeksij Arestowycz.

Nikt nie podejmuje się wyjaśnienia, po co Ukraina miałaby dokonywać takich prowokacji na zapleczu swojego frontu w pobliżu Mikołajewa i Chersonia (ze stolicy separatystów Tyraspola do Odessy jest ok. 100 kilometrów).

– Doprowadziłoby to do tego, że musielibyśmy ściągać tam oddziały z Donbasu – mówi Perepelica. Rosjanie, chcąc umocnić w Ukrainie przekonanie o konieczności takiego manewru, dwukrotnie we wtorek bombardowali most nad ujściem Dniestru na drodze z Odessy do Rumunii.

Tydzień zaś temu zastępca dowódcy rosyjskiego Centralnego Okręgu Wojskowego, generał Rustam Minniekajew mówił na spotkaniu szefów przedsiębiorstw przemysłu zbrojeniowego: – Kontrola nad południową Ukrainą to również korytarz do Naddniestrza, gdzie także odnotowywane są fakty represjonowania ludności rosyjskojęzycznej.

Generał zapewne pomylił separatystyczne, rosyjskojęzyczne Naddniestrze z samą Mołdawią. Przed nim akcję propagandową rozpoczęła rosyjska ambasada w Kiszyniowie, która ostrzega Rosjan o „znacznej ilości incydentów na bazie narodowościowej, językowej, kulturalnej, religijnej i innej”. Nikt jednak poza rosyjskimi dyplomatami o nich nie słyszał. A generała Minniekajewa poparł we wtorek „prezydent Doniecka” Denis Puszylin który oświadczył, że „po osiągnięciu granic obwodu donieckiego należy przejść do następnego etapu operacji, biorąc pod uwagę to, co dzieje się w Naddniestrzu”.

Również od tygodnia rosyjscy eksperci wojskowi rozpowszechniają informacje, jakoby do Mołdawii zaczęli przybywać żołnierze rumuńscy, państwa należącego do NATO. – Przebierają się w mołdawskie mundury – zapewniał Igor Girkin, oficer rosyjskiej FSB i były dowódca w Donbasie.

– Rosja chce też zdyskredytować NATO, by zniknął parasol bezpieczeństwa znad Europy. (…) Dlatego również mówią: na Ukrainie nie walczymy z Ukraińcami, tylko z NATO – sądzi Perepelica.

Konflikty zbrojne
Pod Donieckiem zginął "co najmniej ósmy" rosyjski generał. Dowodzona przez niego 5. brygada miała urządzać obozy tortur
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Konflikty zbrojne
Viktor Orbán o wojnie na Ukrainie: Jest przegrana. Donald Trump nienawidzi wojen
Konflikty zbrojne
Były minister obrony Izraela: Nie ma powodu, by nasze wojska były w Strefie Gazy
Konflikty zbrojne
Kolejny duży atak dronów na Kijów. Pożary, zniszczenia, ranni
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Konflikty zbrojne
Kolejny kraj zacznie dostarczać broń Ukrainie?
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni