Ukraiński wywiad wojskowy poinformował, że w jednym z przechwyconych ostatnio szahedów (które Rosjanie wystrzelili na Kijów) znaleziono elektronikę wyprodukowaną w Bangalurze, indyjskim hubie przemysłu IT.
„Widać wyraźnie próby Moskwy stopniowego usuwania wyprodukowanych w USA części do swojej broni” – stwierdzili oficerowie wywiadu. Podejrzewają również, że Kreml nie chce całkowicie uzależniać się od Chin, stąd pojawienie się indyjskich komponentów.
Indie nie chcą zrywać z Rosją, dzięki temu Kreml może omijać sankcje
Ich pozyskiwanie ułatwia polityka samych władz Indii, które konsekwentnie od 2014 roku odmawiają potępienia rosyjskiej agresji przeciw Ukrainie i cały czas prowadzą ożywiony handel z Rosją. Po wprowadzeniu zachodnich sankcji na rosyjską ropę Delhi wraz z Pekinem stały się jej największymi odbiorcami. Jednak pod groźbą wtórnych sankcji Indie zaczęły odmawiać przyjmowania w swoich portach tankowców objętych zakazami (choć nie dołączyły do zachodnich antyrosyjskich sankcji).
„Zachód ma umysł binarny, a Indie są dojrzałe strategicznie. (…) Idea, że kraj taki jak Indie może utrzymywać stosunki z Rosją i jednocześnie być orędownikiem pokoju jest po prostu poza biało-czarnym widzeniem świata przez Zachód” – opisał taką politykę od strony władz w Delhi Imran Khurshid, indyjski ekspert do spraw międzynarodowych. W efekcie jednak znacznie przyjaźniejsze stosunki łączą ją z Kremlem niż z ofiarą jego agresji.
Inni eksperci zwracają uwagę, że unikanie przez Delhi zajęcia zdecydowanego stanowiska wobec moskiewskiej agresji warunkowane jest również stanem opinii społecznej w największej demokracji świata. „27 proc. indyjskich respondentów wierzy, że rosyjska akcja (najazd na Ukrainę – red.) była konieczna. Więcej, bo 34 proc., uważa ją za nieuzasadnioną. Ale znaczna część respondentów, prawie 1/4, nie ma zdania, a 16 proc. odmówiła odpowiedzi” – pisze największa anglojęzyczna gazeta kraju „The Hindu”.