Nawet średnio zorientowany kibic powie, że z Anglikami nie wygramy, więc możemy w najlepszym wypadku walczyć o drugie miejsce. Ten sam kibic wie również, że Węgrzy i Albańczycy grają na poziomie zbliżonym do naszego.
Z Węgrami za kadencji Pawła Janasa w roku 2001 udało się nam pierwszy raz wygrać nawet na Nepstadionie w Budapeszcie. W grudniu przyszłego roku reprezentacja Polski będzie obchodzić setną rocznicę swojego pierwszego meczu. Odbył się właśnie w Budapeszcie, Węgrzy wygrali 1:0. Jest szansa na uczczenie takiego jubileuszu zwycięstwem.
Albania przed czterema laty wzięła udział w finałach mistrzostw Europy, przegrała z Francją i Szwajcarią, pokonała Rumunię i zajęła trzecie miejsce w grupie. Przy całym szacunku dla piłkarzy z Andory i San Marino - pokonamy ich my, Węgrzy i Anglicy.
Pozostaje Anglia, czwarta drużyna mundialu w Rosji. Każdy kto ogląda Premier League widzi różnice z ekstraklasą. Tyle, że najlepsi polscy piłkarze nie grają w ekstraklasie, a o poziomie Premier League decydują w większym stopniu cudzoziemcy, niż Anglicy.
Z Anglią wygraliśmy tylko raz i to 47 lat temu, ale wydaje się, że lepiej mierzyć się z ogromną siłą fizyczną, ale w miarę przewidywalną, niż z technicznie grającymi Włochami, czy Holendrami, którzy ostatnio pokazali nam nasze miejsce.