Nie, nie mówię o wyborach prezydenckich, lecz o wyborze nowego biskupa dla Warszawy. Nie jest to może temat aż tak ważny jak wybory polityczne, ale dla katolików, szczególnie tych ze stolicy, niewątpliwie ważny. Tym bardziej że biskupem pomocniczym został charyzmatyczny kapłan zawsze ubrany w sutannę, znakomity kaznodzieja, świetny spowiednik, a na dodatek wykładowca historii sztuki, znawca ikony i wreszcie człowiek z ogromnym dystansem do siebie. Takich kapłanów od dawna – z nutą lekkiej przygany wobec innych – określa się mianem „wierzących księży". I takim niewątpliwie jest ks. prof. Michał Janocha.

Mam świadomość, że tak entuzjastyczny opis nie bardzo do mnie pasuje. Znany jestem z tego, że zawsze szukam dziury w całym i że wolę narzekać niż chwalić, ale tym razem zwyczajnie nie mam się do czego przyczepić. Gdy spotkałem ks. Janochę pierwszy raz, zaskoczyło mnie, że choć jest wykładowcą, to zawsze, gdy się ze mną spotykał (a byłem wtedy reporterem radiowym), ubrany był w sutannę. Nie mam pojęcia, czy to wpływ prawosławia i szerzej chrześcijaństwa wschodniego, którego jest niewątpliwie wielbicielem, ale faktem jest, że sutanna jest u ks. Michała w stałym użytku, także podczas konferencji naukowych (a w kilku zdarzyło nam się wspólnie uczestniczyć). Inną jego cechą, wcale nie tak częstą, było to, że on każdego zawsze ugościł. Herbatą, ale przede wszystkim rozmową. Moi szefowie byli wtedy wściekli, nagranie krótkiej wypowiedzi nigdy bowiem nie trwało krócej niż godzinę, bo jeszcze trzeba było porozmawiać.

Trudno mi też zapomnieć msze z udziałem dzieci, które odprawiał ks. Janocha w kościele św. Zygmunta na Bielanach. Był on jednym z nielicznych księży, którzy mówili tak, że dzieci słuchały go z otwartymi buziami, a dorośli nie mogli nie zadać sobie pytań, które do nich kierował. Jednym słowem, kaznodzieja doskonały, na którego kazania przyprowadzało się mniej wierzących znajomych, by mogli się zachwycić katolicką wiarą. Mam nadzieję, że przez lata pracy w seminarium duchownym tego kaznodziejskiego talentu ks. Janocha nie stracił i że teraz będzie nim służył jako biskup warszawiakom. A ja, ze swojej strony, mogę mu tylko życzyć, by – choć jeszcze wciąż młody – stał się biskupem na wzór wschodnich starców, którzy nie boją się z miłością mówić prawdy. I niech Pan Bóg mu darzy na drodze pełni kapłaństwa.

Autor jest filozofem, redaktorem naczelnym TV Republika