Reklama
Rozwiń

Bogusław Chrabota: Możliwe, że polskie wojsko będzie musiało wziąć odpowiedzialność za pokój

Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa nie pozostawia złudzeń. Całkiem możliwe, że już jutro my, Europejczycy, będziemy musieli bronić pokoju w Ukrainie. W tym również nasi polscy żołnierze.

Publikacja: 17.02.2025 06:06

Polscy żołnierze w czasie ćwiczeń

Polscy żołnierze w czasie ćwiczeń

Foto: Tomasz Waszczuk, PAP

To dla Europy trudna chwila, może najtrudniejsza od dawna. I klasyczne brukselskie dzielenie włosa na czworo na nic tutaj się nie zda. Stoimy wobec prawdziwego zagrożenia, jakim może być wzięcie odpowiedzialności za los Ukrainy i pokój w Europie. Po Monachium intencje administracji Donalda Trumpa ani samego amerykańskiego prezydenta nie są jasne. Zapewne będzie chciał doprowadzić do zawieszenia broni w wojnie Rosji z Ukrainą i może mu się to uda. Niemniej, chcemy tego czy nie, Trump mówi poważnie o tym, że odpowiedzialność za proces pokojowy Europa musi wziąć na siebie.

Mniejsza o przyczyny takiego dictum. Zła wola Trumpa jest wytłumaczeniem naiwnym i zbyt prostym, by było prawdziwe. W istocie chodzi o coś innego. Ameryka, na której czele demokratyczną wolą większości stanął Trump, to kraj miliona problemów. Jest zżerany problemami z narkotykami, problemami społecznymi, realną biedą, potworną dywersyfikacją bogactwa. Jeśliby dodać do tego przestępczość, to trudno mieć wątpliwości, że trzeba ją ratować.

Wojna w Ukrainie? USA mają inne ważne sprawy

To nie tylko diagnoza Trumpa. Pogląd ten podziela wielu Amerykanów, niezależnie od barw partyjnych. Trump zrozumiał, że trzeba się przeciwstawić złu i wyczyścić stajnię Augiasza, którą stała się przez ostatnie dekady ojczyzna demokracji. Nie da się tego zrobić bez ustawienia nowych priorytetów. Dlatego proces pokojowy w Europie musi zejść na drugi plan. To już jasne.

Czytaj więcej

Trump szachuje Europę. "Rozpoznanie bojem"

Przekaz Trumpa jest jasny: ja wam załatwię pokój, ale dalej radźcie sobie sami. Wuj Sam po 80 latach niańczenia Europy wraca do swoich spraw. To twarda, kowbojska prawda Trumpa. Co to znaczy dla nas, Europejczyków? Przede wszystkim kończy się wiek niewinności. Iluzja bezpieczeństwa gwarantowanego przez liberalne reguły Unii pod parasolem NATO. Jak mówią Amerykanie: trzeba włożyć spodnie i zacząć myśleć o własnym bezpieczeństwie.

Zapewne to ma do powiedzenia Emmanuel Macron w Paryżu. My, w Warszawie, zrozumieliśmy to już dawno. Tyle że wciąż zatrzymujemy się w swoim myśleniu w pół zdania. Kupujemy F-35, kupujemy czołgi, mydlimy oczy, że trzeba budować fabryki amunicji, ale wciąż wierzymy, że wuj Sam o nas zadba. Ale może być inaczej. Wuj Sam na poważnie może zająć się własnymi problemami.

Jakie wyzwania czekają Europę? 

Dlatego prócz zakupów, trzeba rozwinąć europejską strategię obronną. Uruchomić europejską (i polską) produkcję zbrojeniową, powołać nowe fundusze unijne i przygotować się na to, że pewnego dnia, już niedługo, trzeba będzie stanąć zbrojnie na linii demarkacyjnej i oddzielić pałające do siebie nienawiścią jednostki ukraińskie i rosyjskie.

Jaki to będzie wysiłek, pojmie każdy, kto spojrzy na mapę. Granica rosyjsko–ukraińska to tysiąc kilometrów. Kilka batalionów błękitnych hełmów jej nie obroni. Trzeba na poważnie wziąć pod uwagę, że będą tam stacjonować rotacyjnie polskie jednostki. Mamy świadomość, jak bardzo będzie to groźne. Jak śmiertelnie niebezpieczne. Ilu naszych może zginąć. Ale dziś nie można wykluczyć tego scenariusza. Bo odpowiedzialność za bezpieczeństwo demokratycznych narodów Europy tego właśnie będzie wymagała. Porzućmy iluzję, że będzie inaczej. Zacznijmy na poważnie oswajać się z myślą, że nasze narodowe bezpieczeństwo będzie wymagało poświęcenia i odwagi. Nie uciekniemy przed nieuchronnym. Właśnie to wynika z Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa 2025.

To dla Europy trudna chwila, może najtrudniejsza od dawna. I klasyczne brukselskie dzielenie włosa na czworo na nic tutaj się nie zda. Stoimy wobec prawdziwego zagrożenia, jakim może być wzięcie odpowiedzialności za los Ukrainy i pokój w Europie. Po Monachium intencje administracji Donalda Trumpa ani samego amerykańskiego prezydenta nie są jasne. Zapewne będzie chciał doprowadzić do zawieszenia broni w wojnie Rosji z Ukrainą i może mu się to uda. Niemniej, chcemy tego czy nie, Trump mówi poważnie o tym, że odpowiedzialność za proces pokojowy Europa musi wziąć na siebie.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Tusk nie miał wyboru w sprawie Polaków w Ukrainie
Komentarze
Donald Trump mówi językiem Kremla. Zdumiewające słowa o wojnie w Ukrainie
Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Trump nie rozbija NATO. Więcej, ma po stokroć rację
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Dlaczego PiS nadal tak mocno popiera każde słowo i działanie Donalda Trumpa?
Komentarze
Jacek Czaputowicz błądzi, czyli dlaczego pogłoski o porażce są nieco przesadzone
Materiał Promocyjny
Raportowanie zrównoważonego rozwoju - CSRD/ESRS w praktyce