Wśród wielu zaleceń, jakie Trump zawarł w wydanej w 1987 roku książce, jest ta, aby przystępować do rokowań pokojowych z pozycji siły. I w taki sposób, aby przeciwnik odniósł wrażenie, że wcale nam nie zależy na porozumieniu.
Tak właśnie robi Władimir Putin. Choć Trump zapowiadał, że „w ciągu 24 godzin” doprowadzi do pokoju na Ukrainie, Kreml po zdobyciu przez miliardera Białego Domu jeszcze bardziej zintensyfikował ofensywę lądową i powietrzną przeciw Ukraińcom. Ściągnął też 10 tysięcy żołnierzy z elitarnych jednostek Korei Północnej dla odbicia rosyjskich ziem zajętych przez Ukrainę w obwodzie kurskim. W szczególności to ostatnie jest postrzegane przez Waszyngton jako eskalacja konfliktu, bo niesie ryzyko rozlania się konfliktu na Pacyfik.
Joe Biden zrobił Donaldowi Trumpowi wielką przysługę
Sam Putin natychmiast uznał, że decyzja Bidena niesie jakościową zmianę charakteru wojny. Teraz, uznał rosyjski dyktator, trzeba już mówić o bezpośrednim starciu NATO i Rosji.
Czytaj więcej
Administracja Joe Bidena pozwoliła Ukrainie atakować cele w głębi Rosji przy użyciu broni dostarczanej przez USA, na co dotychczas Waszyngton się nie zgadzał - podaje Reuters powołując się na trzy źródła.
Teoretycznie więc Biden zrobił Trumpowi wielką przysługę. Na razie jednak w otoczeniu przyszłego prezydenta wcale tak tego nie widzą. Jego syn, Donald Trump Jr., uznał, że to efekt nacisków amerykańskiego kompleksu przemysłu zbrojeniowego, który chce w ten sposób wywołać trzecią wojnę światową i zapewnić sobie pełne notesy zamówień, zanim nie dojdzie do zmiany władzy w Białym Domu.