Dzięki skuteczności ukraińskiej obrony przeciwlotniczej (zaraportowano 140 zestrzeleń) straty są ograniczone. Niemniej przydarzyły się ofiary w ludziach (dwie osoby zostały ranne w Kijowie, a dwie zginęły i sześć zostało rannych w Mikołajowie) i dokonano kolejnych zniszczeń w infrastrukturze.
Rosyjskie ataki mogliśmy odczuć również w Polsce, bo po zaatakowaniu celów blisko naszej granicy (Czerwonohrad) poderwano polskie i sojusznicze lotnictwo i wzmożono poziom obserwacji przestrzeni powietrznej.
Czytaj więcej
"Poderwane zostały dyżurne pary myśliwskie, a naziemne systemy obrony powietrznej i rozpoznania radiolokacyjnego osiągnęły stan najwyższej gotowości" – poinformowało Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych RP.
Kijów reaguje nerwowo na nocne naloty
W Kijowie nerwowe reakcje, a szef MSZ Ukrainy Andrij Sybiha odnosząc się do ostatniej rozmowy telefonicznej kanclerza Scholza z Putinem komentuje: "To jest prawdziwa odpowiedź zbrodniarza wojennego Putina dla wszystkich, którzy do niego ostatnio dzwonili i go odwiedzali. Potrzebujemy pokoju poprzez siłę, a nie ustępstwa".
Nie należy dziwić się takim głosom, ale prawda o aktywności Rosjan jest inna. I bezpośrednio związana z nieuchronnymi negocjacjami zapowiedzianymi przez Trumpa. Nie wydarzą się jutro. W Waszyngtonie politykę zagraniczną kontroluje jeszcze administracja Joe Bidena. Trump na poważnie wejdzie do gry dopiero w styczniu, choć niewykluczone, że pierwsze nieoficjalne działania zostaną zainicjowane przez jego wysłanników już w najbliższym czasie.