Niezależne białoruskie media poinformowały, że w Mińsku zginął Denis Sidorenko, który do niedawna był ambasadorem Białorusi w Niemczech. Władze nie zdradzają okoliczności śmierci, ale podobno miał wypaść z okna. Odkąd powrócił z Niemiec, ciągle był przesłuchiwany przez KGB. Na Białorusi tego zapewne nikt nie zauważy, życie toczy się dalej.
Łukaszenko pokazuje Zachodowi, że chce rozmawiać
W czwartek Aleksander Łukaszenko podjął szereg decyzji kadrowych. Na szefa MSZ mianował Maksima Ryżankoua, który wcześniej był wiceszefem administracji dyktatora, pracował w dyplomacji na placówkach w Polsce, ale też przy OBWE i Radzie Europy. Dyktator kazał mu „wstrząsnąć” resortem. Prawdopodobnie ma na myśli jakąś poprawę relacji z Zachodem, które zostały całkiem zamrożone, odkąd sfałszował wybory i rozpoczął nieustające do dziś represje.
Czytaj więcej
Zabierają dzieciom matkę, wsadzają za kraty, znęcają się, izolują, szantażują i zmuszają do publicznego przepraszania Aleksandra Łukaszenki w telewizji państwowej. Przez co muszą przejść trzymane w kazamatach przeciwniczki reżimu na Białorusi?
Wskazał na Ryżankoua, który karierę zaczynał pod skrzydłami byłego ambasadora Białorusi w Polsce Pawła Łatuszki (2002–2008, dziś przebywa w Polsce jako jeden z liderów opozycji demokratycznej). Co ciekawe, wówczas żona Łatuszki (mają córkę, jest również w Polsce) odeszła do Ryżankoua. Czy w ten sposób dyktator postanowił pokazać swojemu wrogowi, gdzie mógłby dzisiaj być, gdyby go nie zdradził w 2020 roku?
A jaki sygnał wysyła do zachodnich stolic? „Władzę utrzymałem, opozycję zmiażdżyłem, przeciwników wsadziłem do łagrów i jestem gotów rozmawiać”.