Mirosław Żukowski: Rosjanie będą w Paryżu. To porażka Ukrainy i nasza

Jest tak, jak można było się spodziewać - Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) nie zamknął rosyjskim i białoruskim sportowcom drzwi do przyszłorocznych igrzysk. Oni w Paryżu będą, choć formalnie jako sportowcy neutralni.

Publikacja: 08.12.2023 22:00

Thomas Bach, szef MKOl, na spotkaniu z Władimirem Putinem w lipcu 2018 roku

Thomas Bach, szef MKOl, na spotkaniu z Władimirem Putinem w lipcu 2018 roku

Foto: EPA/ALEXEI NIKOLSKY/SPUTNIK /KREMLIN / POOL

Po tym, jak kilka dni temu większość narodowych komitetów olimpijskich i międzynarodowych federacji sportowych opowiedziała się za umożliwieniem Rosjanom i Białorusinom startu w najważniejszej imprezie czterolecia, decyzja MKOl nie mogła być inna. W porównaniu z ostatnimi igrzyskami letnimi oraz zimowymi różnica jest tylko jedna: nie będą oni mogli brać udziału w rywalizacji drużynowej.

Sportowcy indywidualni, jeśli wywalczą olimpijską kwalifikację, nie są związani z resortami siłowymi i aktywnie nie popierają agresji na Ukrainę, będą mogli - podobnie jak w Pekinie i Tokio - wystartować bez flagi, hymnu i symboli narodowych, jako sportowcy neutralni. Taka decyzja to dowód, że punkt widzenia państw, które - tak jak np. Polska, kraje bałtyckie i skandynawskie - domagały się wykluczenia Rosjan i Białorusinów, nie znalazł w świecie uznania.

Rosjanie wracają do łask, choć Władimir Putin wypowiedział wojnę MKOl

Podobnie, jak w sprawach tej wojny, tak i w sporcie okazało się, że Rosja może liczyć na potężne wsparcie. Ale z rosyjskiego punktu widzenia to rozwiązanie wcale nie jest satysfakcjonujące. Oni chcieli więcej, domagali się przywrócenia do olimpijskiej rodziny bez żadnych warunków i jeśli się tak nie stanie, grozili zorganizowaniem w przyszłym roku igrzysk krajów BRICS (czerwiec) oraz „Igrzysk Przyjaźni” (wrzesień).

Czytaj więcej

Rosjanie biorą kurs na igrzyska w Paryżu

Ten krok wyglądał jak wypowiedzenie przez Władimira Putina wojny swemu wieloletniemu sojusznikowi Thomasowi Bachowi, szefowi MKOl. Trudno spodziewać się, że Rosjanie warunki startu w Paryżu przestaną uważać za upokarzające, bo widząc niejednoznaczny stosunek świata do agresji, stają się coraz bezczelniejsi wraz z każdym dniem jej trwania. 

Ze strony Ukrainy należy spodziewać się gwałtownego protestu, ale nie bojkotu, bo tego nie chcą sami ukraińscy sportowcy, choć podkreślają, że konieczność rywalizacji z Rosjanami jest dla nich trudna do wyobrażenia. Polski Komitet Olimpijski (PKOl) też bez wątpienia ostro zaprotestuje i będzie to protest słuszny, lecz niestety nieskuteczny.

Rosjanie wystąpią na igrzyskach w Paryżu. Co na to świat?

Prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział niedawno, że nie wyobraża sobie w Paryżu rosyjskiej flagi i hymnu dopóki trwa agresja, ale z drugiej strony stwierdził, że nie jest pewne, czy wszyscy rosyjscy sportowcy ją popierają i nie można im odbierać szansy olimpijskiej rywalizacji. Czyli - mówiąc krótko - dostał od MKOl to czego chciał. Przywódcy innych wielkich krajów popierających i zbrojących Ukrainę jeszcze głosu nie zabrali. Może zabiorą, a może nie, zasłaniając się argumentem, że właścicielem olimpijskiego spektaklu jest MKOl i to on ustala warunki.

Czytaj więcej

Władca Pierścieni. Kim jest Thomas Bach, najpotężniejszy człowiek świata sportu

Ukraińskiej sprawy broni zdecydowanie tylko jedna potężna międzynarodowa federacja: World Athletics i jej szef Sebastian Coe. Zapowiedział już, że dopóki trwa agresja, nie dopuści Rosjan i Białorusinów do kwalifikacji w lekkoatletyce, czyli kluczowym olimpijskim sporcie - i do Paryża. Poparcie angielskiego lorda jest godne uznania, ale trudno zaprzeczyć, że sprawa Ukrainy, czyli także nasza, na olimpijskim boisku wydaje się przegrana.

Sport
Tak mogą wyglądać igrzyska. Ludzie Putina i Kadyrowa na mistrzostwach Europy
Sport
Rosjanie biorą kurs na igrzyska w Paryżu
Sport
Władca Pierścieni. Kim jest Thomas Bach, najpotężniejszy człowiek świata sportu
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Świat odrzuca demokrację i prawa człowieka. Co to oznacza dla Unii i Zachodu?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Słona cena sondażowych sukcesów Koalicji Obywatelskiej