Zuzanna Dąbrowska: Jacek Żalek. Klient trudny, choć w krawacie

Jacek Żalek, wiceminister funduszy i polityki regionalnej podał się do dymisji po rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim, prezesem PiS w sprawie afery z funduszami NCBR. Czy dał się namówić do ustąpienia kijem, czy marchewką?

Publikacja: 10.03.2023 12:50

Jarosław Kaczyński, Jacek Żalek

Jarosław Kaczyński, Jacek Żalek

Foto: PAP, Paweł Supernak, Rafał Guz

"Jestem przekonany, że wszelkie wątpliwości zostaną wyjaśnione przez powołane do tego organy państwa, a moje dobre imię zostanie oczyszczone. Jednocześnie kategorycznie stwierdzam, że nigdy, w żaden sposób nie formułowałem oskarżeń pod adresem Partii Republikańskiej"napisał w oświadczeniu wiceszef współtworzącej Zjednoczoną Prawicę partii Adama Bielana.

Dlaczego to ostatnie zdanie jest takie ważne? Żalek to partyjny rekordzista. Zwiedził wszystkie polityczne organizacje na prawo od centrum: od Ligii Polskich Rodzin, przez Platformę Obywatelską, UPR, Kolibra, Porozumienie Jarosława Gowina i wiele innych. Świetnie pasował więc do Republikanów, którzy są zlepkiem uchodźców z partii Gowina, którzy zdecydowali się porzucić lojalność wobec własnej partii na rzecz stanowisk oferowanych przez władzę, po tym jak Gowin pożegnał się z obozem rządzącym.

Czytaj więcej

Afera w NCBR. Wiceminister Jacek Żalek podał się do dymisji

Taka motywacja, to nie jest najlepsze paliwo do budowy zaufania. Prezes PiS przecież wie, że ten układ opiera się wyłącznie na interesach. Żalek to nie zakonnik z PC, na którym Kaczyński mógłby polegać, tylko zimny gracz, zarządzający własną karierą, dzięki głosom zbieranym na Podlasiu. I jeśli ma jakieś polityczne zaplecze, to nie jest nim Partia Republikańska, a żona Justyna, która stanowi o większości jednego mandatu dla ZP w sejmiku podlaskim. Partia to tylko wehikuł, pozwalający na zbiorowe negocjacje stanowisk i profitów. Jak się zużywa, zakłada się nową, jak rękawiczki.

Dlatego teraz, przy okazji afery wokół przyznawania funduszy przez podległe Żalkowi Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, na jaw wychodzą wszelkie brudy: stenogramy nagrań poufnych rozmów, które Żalek chętnie przekazał prokuraturze, szantaże dotyczące wyciągania posłów z klubu PiS i obciążanie Adama Bielana odpowiedzialnością (okaże się kiedyś czy słusznie) za budowanie finansowego zaplecza dla własnej partii za publiczne, także unijne pieniądze.

Wydawałoby się, że w tej sytuacji prezes rządzącej formacji powinien wystawić byłemu wiceministrowi wilczy bilet. Brak lojalności w polityce jest przecież niewybaczalny. Kaczyński daje jednak Żalkowi kolejną szansę: w zamian za dymisję ze stanowiska, polityk wciąż jeszcze nie został twarzą afery w NCBR. Wciąż nie jest otwarcie krytykowany przez kolegów z ZP i wciąż może liczyć na wsparcie mediów narodowych. Dlaczego? Odpowiedź jest tak samo prosta, jak smutna: sieć powiązań i politycznych wpływów po prostu działa, wiążąc ręce Jarosławowi Kaczyńskiemu. Jeśli buduje się od lat system klientelizmu, nie ma się co dziwić, że czasem klient trafia się wyjątkowo trudny, choć w krawacie.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy Gagauzja będzie drugim Naddniestrzem?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Wybory w Mołdawii. Wygrana bitwa, ale nie wojna
Komentarze
Paweł Rożyński: AI nadzieją związków zawodowych. Ale mogą się przeliczyć
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czego w porę nie zrozumiała Kamala Harris, a zrozumiał w Polsce Donald Tusk
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Komentarze
Estera Flieger: Skandaliczna rozmowa w „Pytaniu dnia”. Dokąd zmierza nowa TVP?