Czytaj więcej
8 września, w wieku 96 lat, zmarła Elżbieta II, brytyjska królowa, najdłużej panujący w historii Wielkiej Brytanii monarcha. W piątek, o 19 czasu polskiego, z orędziem do narodu wystąpił nowy król Wielkiej Brytanii, Karol III.
Bo tym, co odróżniało Elżbietę od współczesnego świata, ale też od bardzo licznych przedstawicieli własnej rodziny (ale i innych rodzin panujących w Europie wikłających się w skandale), było głęboko uwewnętrznione poczucie służby. Monarcha miał poświęcić całe życie na służbę swoim poddanym, a nie czerpać z swego statusu korzyści, czy opływać w luksusy. To model sprzed czasów powszechnej demokratyzacji. Model w którym – jednostka jest częścią większej całości, jest wobec niej służebna. Gdy współczesny świat szuka prawdziwego ja, chce odnaleźć samego siebie, przechodzi liczne terapie, by rozwiązać własne problemy, ale wszystko skupione jest na „ja” – od instagrama po proces wychowawczy, Elżbieta przenosiła nas w przeszłość, w świat myślenia o własnym życiu jako służbie innym, a nie realizowaniu własnych ambicji. Powie ktoś: no cóż, jak jesteś królową, nie musisz udowadniać sobie własnej wartości. Pewnie prawda, ale jej skromność uderzała wszystkich, którzy się z nią stykali mimo to.
Czytaj więcej
Przez 70 lat panowania Wielka Brytania zmieniła się nie do poznania. Ale Elżbiety II nigdy w tym czasie nie zabrakło, aby uspokoić i dodać otuchy poddanym.
Po II Wojnie Światowej imperium brytyjskie się zaczęło rozpadać. Elżbieta objęła rządy nad prawdziwym imperium, gdy zmarła, Wielka Brytania była mocarstwem, ale już nie władała połową świata. Gdy kolejne tereny imperium ogłaszały niepodległość, bo chciały zrzucić często bardzo brutalne brytyjskie jarzmo, ale też im bardziej zmieniały się zwyczaje w samej Wielkiej Brytanii, tym bardziej postać królowej była znakiem innych czasów, gestem wierności pewnym zasadom, które zostały odłożone na półkę.
Może dobrym porównaniem byłaby rola, jaką dla wielu Polaków pełnił Jan Paweł II. Stając się papieżem, stanął na czele instytucji, która niegdyś była potęgą, lecz z każdym rokiem traciła swój prestiż. Przemiany społeczne i obyczajowe sprawiały, szczególnie po tym, jak Polacy odzyskali niepodległości w 1989 roku i chcieli się bogacić, bawić, używać, nie pasowały do tego, co im mówił Jan Paweł II. On jawił się jako postać z przeszłości, ostatni wielki polski romantyk, moralizator i kaznodzieja, świadek czasów, które – jak dziś, kilkanaście lat po jego śmierci widzimy – są już niemal zaprzeszłe. Ale gdy go zabrakło, okazało się, że ta rola dawała mu wielki autorytet. Po jego śmierci zabrakło kogoś, z kim nie wszyscy by się zgadzali, ale wszyscy by szanowali. W czasach totalnej polaryzacji nie było już miejsca na autorytety.