Artur Bartkiewicz: Niemcy - brzydkie słowo na „N”

W języku angielskim zakazane jest używanie tzw. słowa na N (ang. N-word), czyli obraźliwego określenia osób czarnoskórych. Jak się okazuje – przynajmniej dla niektórych - w polskim języku też istnieje takie słowo – to nazwa naszego zachodniego sąsiada.

Publikacja: 04.09.2022 09:40

Ursula von der Leyen i Olaf Scholz wraz z małżonką

Ursula von der Leyen i Olaf Scholz wraz z małżonką

Foto: PAP/DPA

Na antenie Radia Maryja wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk oburzył się słowami Steffi Lemke, minister środowiska Niemiec, która – zresztą podobnie jak większość hydrologów – zasugerowała, że po katastrofie ekologicznej na Odrze należałoby zaprzestać regulowania rzeki, aby odtworzyć jej ekosystem. - Jest to polska rzeka, decyduje o niej polski rząd i nie wyobrażamy sobie, żeby w tym procesie jakikolwiek wpływ mogła mieć strona niemiecka – stwierdził minister. Wprawdzie Odra swoje źródła ma w Czechach, a jako rzeka graniczna między Polską i Niemcami ma też swoją „niemiecką” część, ale przecież wiadomo: II wojna światowa, wrzesień 1939, Krzyżacy i Otto von Bismarck – więc Niemcom się ona nie należy i już.

Czytaj więcej

Minister Gróbarczyk: Odra to polska rzeka. Nie wyobrażamy sobie, by jakikolwiek wpływ mogła mieć strona niemiecka

Mówiąc szczerze Niemcom w ogóle nic się nie należy – i gdyby to tylko było możliwe, to należałoby im zabrać nie tylko Odrę, ale również Łabę i Ren, które moglibyśmy przejąć w ramach zaliczki na poczet reparacji. No bo wiadomo – dwie wojny światowe idą na ich konto, a wcześniej przecież jeszcze zabory, Krzyżacy i złośliwy margrabia Hodon, któremu ucierać nosa musiał Mieszko I. Wprawdzie Otton III chciał budować europejskie imperium z Bolesławem Chrobrym, ale to był przecież cesarz rzymski narodu niemieckiego, czyli trochę jakby Włoch, a Włochów lubimy, bo kojarzą się z pizzą i bohaterskim szturmem na Monte Cassino.

Skoro Józef Stalin mógł zawracać bieg rzek, to mogą to pewnie robić również Niemcy

Jakby tego było Niemcom mało, to po II wojnie światowej cynicznie doprowadzili do powstania Unii Europejskiej tylko po to, aby przyczaić się na kilka dziesięcioleci, po czym w najmniej spodziewanym momencie odebrać Polsce należne jej pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy i sypnąć piach w szprychy rozpędzającego się państwa polskiego, które było na najlepszej drodze, by Niemców dogonić i przegonić. No i z tą Odrą to nie do końca wiadomo, bo ona niby płynie z południa na północ, a więc z Polski do Niemiec, ale skoro Józef Stalin mógł zawracać bieg rzek, to mogą to pewnie robić również Niemcy. Szczególnie, aby dopiec Polsce, co – jak wiadomo – jest celem zasadniczym istnienia tego państwa.

Co innego Polacy – Polacy ogólnie istnieją po to, aby innym narodom żyło się lepiej. Kiedy np. Niemcy w 1938 r. dokonywali rozbioru Czechosłowacji, wówczas Polacy, świadomi kłopotów z jakimi borykał się wówczas ich południowy sąsiad, odciążyli go od trudów związanych z administrowaniem Zaolziem. Nieco wcześniej – jeśli pozostajemy w XX wieku - równie wspaniałomyślnie postąpili wobec Wilna i Litwy. Ukraińcom w II RP nie ułatwiano nadmiernie życia, aby ich zahartować. A Żydów na Madagaskar wysyłano w ramach słownych przekomarzanek. Czyli widzicie Niemcy – można? Można. Aby nie zawstydzać Niemców nie będziemy już wspominać wcześniejszych wieków – gdy Niemcy w swojej historii umieli tylko podbijać, my rozszerzaliśmy granice cywilizowanego świata.

Dlatego, jeśli Niemcy natychmiast się nie poprawią, należałoby raz na zawsze ustalić, że słowa na „N” nie należy używać przed 22 oraz w programach i filmach przeznaczonych dla widzów nieletnich. Wyjątek można zrobić jedynie dla podręcznika do HiT prof. Wojciecha Roszkowskiego i dla materiałów o Donaldzie Tusku w "Wiadomościach". 

Na antenie Radia Maryja wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk oburzył się słowami Steffi Lemke, minister środowiska Niemiec, która – zresztą podobnie jak większość hydrologów – zasugerowała, że po katastrofie ekologicznej na Odrze należałoby zaprzestać regulowania rzeki, aby odtworzyć jej ekosystem. - Jest to polska rzeka, decyduje o niej polski rząd i nie wyobrażamy sobie, żeby w tym procesie jakikolwiek wpływ mogła mieć strona niemiecka – stwierdził minister. Wprawdzie Odra swoje źródła ma w Czechach, a jako rzeka graniczna między Polską i Niemcami ma też swoją „niemiecką” część, ale przecież wiadomo: II wojna światowa, wrzesień 1939, Krzyżacy i Otto von Bismarck – więc Niemcom się ona nie należy i już.

Pozostało 82% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich