Plankton to takie maleńkie żyjątka. Zarówn o mikroskopijne zwierzątka, jak i rośliny. Charakteryzują się tym, że potrafią utrzymać się w stanie zawieszenia, ale ich organy ruchu są za słabe, by mogły obrać jakiś kierunek. Poruszają się więc unoszone prądami i stanowią fantastycznie kaloryczny pokarm dla innych, choćby wielorybów. Zastanawiam się, czy Paweł Kukiz to już polityczny plankton, czy jeszcze nie?
Niegdyś miał prawdziwych wyborców. W wyborach prezydenckich 2015 r. zdobył ponad 3 mln głosów. Na fali popularności wprowadził kilka miesięcy później do Sejmu 42 posłów. Wydawał się nową jakością. Z autentyczną polityczną furią, przesłaniem przewietrzenia polskiej polityki, nowym spektrum haseł i działaczami spoza sztywnych układów partyjnych mógł naprawdę rozbić bank. Tym bardziej że poparcie – jak to bywa u gwiazd rocka – miał iście fanatyczne. Gdzie te czasy, pytają dziś jego wyborcy ze łzą rozczarowania w oku. Poparcie roztrwonił, przesłaniu się sprzeniewierzył, a związani z nim działacze wybrali innych liderów. Dziś Kukiz, mimo iż chwali się, że to on daje przewagę w Sejmie prawicy, jest przegranym wodzem bez armii. Trzy głosy? Cóż to za potęga.
Czytaj więcej
– Jest to kolejne narzędzie do tego, abym mógł walczyć o swoje postulaty – mówił w 2020 roku Pawe...
Mam wrażenie, że Kukiz pogodził się ze swoją porażką i przybrał pozę desperado. Coś tam jeszcze wykrzykuje, odgraża się, że wypowie wojnę Kaczyńskiemu, jeśli ten nie będzie realizował jego projektów (dziś to ordynacja, prawo o broni i sędziowie pokoju), ale tak naprawdę traci serce do polityki i coraz lepiej rozumie, że przegrał. Potwierdza tę diagnozę jego stosunek do delegalizacji partii z jego nazwiskiem w tytule. „ I co z tego?” – zdaje się pytać. „Działacze chcieli, to założyli. Zepsuli, ich sprawa. Mnie to nie boli”.
Cóż, bez dwóch zdań desperado, a nie zawodowy polityk. Ci ostatni rozumieją bowiem, że w profesjonalnej polityce liczą się struktury, reprezentacja parlamentarna, środki budżetowe – czyli partia. Bez niej jest się jak plankton. Zdany na dryfowanie albo pożarcie.