Michał Szułdrzyński: Noworoczna lawina problemów PiS

Tym, co najbardziej zaskakuje w polskiej polityce na początku nowego roku wcale nie jest lawina kłopotów, jakie spadły na Prawo i Sprawiedliwość, ale zupełna bezradność partii rządzącej w radzeniu sobie z nimi. To znaczy, PiS reaguje na wszystko, co się dzieje według utartego schematu: zaprzeczać, wypierać, potem zwalić na opozycję, a na końcu zaproponować rozwiązanie, de facto przyznając się do winy.

Publikacja: 05.01.2022 13:10

Michał Szułdrzyński: Noworoczna lawina problemów PiS

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Tak wyglądała kwestia podwyżek cen energii, jakie otrzymywali niektórzy lokatorzy. Choć PiS zapowiadał, że ceny energii nie wzrosną, listy od spółdzielni czy wspólnot pod koniec roku niektórych mieszkańców kosztowały potężny stres. Szybko PiS stwierdził, że winne są samorządy albo spółdzielnie, które nie dopilnowały, by lokatorzy mieli taryfę nie taką jak przedsiębiorcy. Gdy problem zaczął nabrzmiewać, zmianę przepisów zaproponował wicepremier Jacek Sasin. Przyznając tym samym, że to nie samorząd czy spółdzielnie zawaliły, ale że przepisy nie są jasne. Towarzyszyła temu oczywiście kanonada oskarżeń pod adresem Unii i opozycji ze szczególnym uwzględnieniem Donalda Tuska.

Partia władzy na tę wściekłość obywateli długo i ciężko pracowała.

Tak samo było we wtorek, gdy media społecznościowe obiegły informacje, że niektórzy nauczyciele otrzymali niższe wypłaty na początku stycznia. Minister edukacji apelował nawet na Twitterze o „zaprzestanie dezinformacji dotyczących rzekomego negatywnego wpływu Polskiego Ładu na wynagrodzenie nauczycieli”. Oficjalny serwis Polskiego Ładu na Twitterze też przekonywał, że większość nauczycieli zyska. Po południu pojawiły się informacje o tym, że niższe wpłaty dostali też niektórzy policjanci czy pielęgniarki. Dopiero we środę rano rzecznik rządu przyznał, że jest coś na rzeczy, ale obwinił za ten stan rzeczy księgowych, którzy źle naliczyli składki obowiązujące w Nowym Ładzie. Ale ciężko będzie przekonać obywateli, że Polski Ład nie zadziałał z powodu spisku księgowych, tym bardziej, że przerażeni są też samozatrudnieni, a dane z ruchu w internecie pokazują, że zmiany w składkach i podatkach to jeden z tematów, które najbardziej interesują Polaków na początku roku.

Czytaj więcej

Pensje nauczycieli a "Polski Ład". Wiceminister: Problem marginalny

W południe we środę Kancelaria Premiera zorganizowała konferencję by zaprezentować rozwiązania (chodzi o zmianę rozporządzenia ministerstwa finansów), które sprawią, że błędy w naliczeniach będą skorygowane. To tylko pokazuje jaki chaos wprowadził PiS zmieniając w tak krótkim czasie zasady rozliczania się z państwem niemal wszystkich – emerytów, pracowników etatowych, prowadzących działalność gospodarczą, zmieniły się ulgi, progi, wprowadzono mnóstwo rozmaitych komplikacji. PiS jednak był głuchy na argumenty i przekonywał, że znaczna większość obywateli zyska na Polskim Ładzie. Ale na początku roku, gdy zaczęło w praktyce wychodzić, że nie jest tak różowo, musiał winę przerzucić na księgowych. Zapowiadając rozwiązania naprawiające część tego chaosu, PiS sam przyznał się do winy, choć mnóstwo przy okazji jest gadania o złych samorządach, opozycji, Tusku, Putinie. Stara śpiewka. Tylko, że dotąd to działało. A teraz nie.

Dlaczego, bo trzeba do tego dołożyć szalejącą drożyznę oraz pandemię. Skala problemów, przed jakimi stoją Polacy na początku roku jest wyjątkowa. To moment dla PiS przełomowy, a partia rządząca znajduje się w totalnej defensywie. Polski Ład miał być przecież cudownym narzędziem, dzięki któremu miliony Polaków miały mieć więcej pieniędzy w portfelach, jednak hula w nich wiatr, banknoty wywiała inflacja. Co zresztą na dłuższą metę osłabi wewnątrz obozu władzy premiera Mateusza Morawieckiego, który przekonywał, że Polski Ład zmieni Polskę w kraj mlekiem i miodem płynący.

Doniesienie sugerujące, że w sprawie zakażenia prezesa TVP Jacka Kurskiego mogło dojść do niezwykłych zjawisk mogą na dłuższą metę jeszcze bardziej zaszkodzić PiS. Dziesiątki tysięcy Polaków przebywa na kwarantannie czy izolacji, borykając się z pandemią. Z doniesień prasowych wynika, że z testami i wpisem do rządowych rejestrów pacjenta Jacka Kurskiego mogły dziać się prawdziwe cuda – wszystko by on mógł wziąć udział w imprezach i koncertach. Polacy wiele wybaczą władzy, która zachowuje się arogancko, ale dba o sytuację przeciętnego obywatela. Dotychczasowe zwycięstwa PIS tylko tego dowodzą. Ale arogancja władzy w sytuacji, gdy na obywateli spada grad złych informacji, podwyżek cen, wzrost rachunków, niepewność o wysokość wypłaty, może PiS naprawdę sporo kosztować. Partia władzy na tę wściekłość obywateli długo i ciężko pracowała.

Tak wyglądała kwestia podwyżek cen energii, jakie otrzymywali niektórzy lokatorzy. Choć PiS zapowiadał, że ceny energii nie wzrosną, listy od spółdzielni czy wspólnot pod koniec roku niektórych mieszkańców kosztowały potężny stres. Szybko PiS stwierdził, że winne są samorządy albo spółdzielnie, które nie dopilnowały, by lokatorzy mieli taryfę nie taką jak przedsiębiorcy. Gdy problem zaczął nabrzmiewać, zmianę przepisów zaproponował wicepremier Jacek Sasin. Przyznając tym samym, że to nie samorząd czy spółdzielnie zawaliły, ale że przepisy nie są jasne. Towarzyszyła temu oczywiście kanonada oskarżeń pod adresem Unii i opozycji ze szczególnym uwzględnieniem Donalda Tuska.

Pozostało 85% artykułu
Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki. Niby nie PiS, ale PiS
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trzaskowski i Nawrocki to tak naprawdę awatary Tuska i Kaczyńskiego
Komentarze
Michał Kolanko: Trzaskowski wygrywa z Sikorskim. Ale dla prezydenta Warszawy łatwo już było
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czy prawybory w KO umocniły Rafała Trzaskowskiego?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie