Tak wyglądała kwestia podwyżek cen energii, jakie otrzymywali niektórzy lokatorzy. Choć PiS zapowiadał, że ceny energii nie wzrosną, listy od spółdzielni czy wspólnot pod koniec roku niektórych mieszkańców kosztowały potężny stres. Szybko PiS stwierdził, że winne są samorządy albo spółdzielnie, które nie dopilnowały, by lokatorzy mieli taryfę nie taką jak przedsiębiorcy. Gdy problem zaczął nabrzmiewać, zmianę przepisów zaproponował wicepremier Jacek Sasin. Przyznając tym samym, że to nie samorząd czy spółdzielnie zawaliły, ale że przepisy nie są jasne. Towarzyszyła temu oczywiście kanonada oskarżeń pod adresem Unii i opozycji ze szczególnym uwzględnieniem Donalda Tuska.
Partia władzy na tę wściekłość obywateli długo i ciężko pracowała.
Tak samo było we wtorek, gdy media społecznościowe obiegły informacje, że niektórzy nauczyciele otrzymali niższe wypłaty na początku stycznia. Minister edukacji apelował nawet na Twitterze o „zaprzestanie dezinformacji dotyczących rzekomego negatywnego wpływu Polskiego Ładu na wynagrodzenie nauczycieli”. Oficjalny serwis Polskiego Ładu na Twitterze też przekonywał, że większość nauczycieli zyska. Po południu pojawiły się informacje o tym, że niższe wpłaty dostali też niektórzy policjanci czy pielęgniarki. Dopiero we środę rano rzecznik rządu przyznał, że jest coś na rzeczy, ale obwinił za ten stan rzeczy księgowych, którzy źle naliczyli składki obowiązujące w Nowym Ładzie. Ale ciężko będzie przekonać obywateli, że Polski Ład nie zadziałał z powodu spisku księgowych, tym bardziej, że przerażeni są też samozatrudnieni, a dane z ruchu w internecie pokazują, że zmiany w składkach i podatkach to jeden z tematów, które najbardziej interesują Polaków na początku roku.
Czytaj więcej
- Nauczyciele, przedstawiciele służb mundurowych, którzy zarabiają do 12,8 tys. zł (brutto miesięcznie), na "Polskim Ładzie" nie tracą, wielu z nich zyskuje - mówił na konferencji prasowej rzecznik rządu, Piotr Müller.
W południe we środę Kancelaria Premiera zorganizowała konferencję by zaprezentować rozwiązania (chodzi o zmianę rozporządzenia ministerstwa finansów), które sprawią, że błędy w naliczeniach będą skorygowane. To tylko pokazuje jaki chaos wprowadził PiS zmieniając w tak krótkim czasie zasady rozliczania się z państwem niemal wszystkich – emerytów, pracowników etatowych, prowadzących działalność gospodarczą, zmieniły się ulgi, progi, wprowadzono mnóstwo rozmaitych komplikacji. PiS jednak był głuchy na argumenty i przekonywał, że znaczna większość obywateli zyska na Polskim Ładzie. Ale na początku roku, gdy zaczęło w praktyce wychodzić, że nie jest tak różowo, musiał winę przerzucić na księgowych. Zapowiadając rozwiązania naprawiające część tego chaosu, PiS sam przyznał się do winy, choć mnóstwo przy okazji jest gadania o złych samorządach, opozycji, Tusku, Putinie. Stara śpiewka. Tylko, że dotąd to działało. A teraz nie.