Michał Szułdrzyński: Wolne miejsce przy Wigilii dla działacza PiS

To niezwykle symptomatyczne, jak rzekomo zanurzone w chrześcijaństwie i tradycji Prawo i Sprawiedliwość, zmienia znaczenie świątecznych zwyczajów na bieżący polityczny użytek.

Publikacja: 26.12.2021 20:00

Stół wigilijny

Stół wigilijny

Foto: Adobe Stock

W ostatnich dniach mogliśmy obserwować szczególną operację na bożonarodzeniowych symbolach. Otóż tuż przed Wigilią obóz rządzący postanowił zaprząc do swej propagandowej akcji starodawny zwyczaj zostawiania przy wieczerzy wolnego miejsca przy stole.

Czytaj więcej

Sondaż: Uchodźca przy naszym stole. Jak postąpiliby Polacy?

Badacze nie są zgodni, co do dokładnego znaczenia tej tradycji, pewne jest natomiast jej pogańskie i słowiańskie pochodzenie. Niektórzy uważają, że to pozostałość wiary w to, że podczas najdłuższej nocy w roku na ziemię wracają dusze zmarłych przodków. W pogańskich zwyczajach słowiańskich zmarłym oddawano część jedzenia czy alkoholu. W XIX wieku wierzono, że tego dnia na ziemię wracają bliscy, którzy odeszli w ciągu mijającego roku. Niektórzy jeszcze dopatrują się w tym zwyczaju prastarego prawa gościnności, które kazało ugościć w zimę i niepogodę zbłąkanego wędrowca. Chrześcijaństwo nakazuje miłosierdzie, dlatego też wiele osób w okresie świątecznym opiekuje się słabszymi, chorymi, organizowane są specjalne wieczerze dla najbardziej potrzebujących, bezdomnych czy ubogich.

Ale PiS postanowił nadać temu zwyczajowi własne, nowe, świeckie znaczenie. Premier Mateusz Morawiecki wyraził nadzieję, że wolne miejsce przy stołach będzie symbolizowało funkcjonariuszy, którzy strzegą granicy. Podobny koncept przedstawił rzecznik prasowy Wojsk Ochrony Terytorialnej. Widać była to więc przemyślana strategia, a nie pojedynczy wyskok. Strategia dość perfidnego odwracania znaczeń. I utrwalania rządowej propagandy. Jezus po urodzinach objawił się pasterzom, którzy w tamtych czasach byli na społecznym marginesie. Pokłon oddali mu pogańscy magowie. Nie było przedstawicieli ówczesnego establishmentu, ówczesnej partii władzy. Byli wykluczeni. Stąd prymas Wojciech Polak mówił o konieczności przyjmowania uchodźców. Stąd polski Caritas zorganizował akcję pomocy dla migrantów, którzy nielegalnie przekraczają polską granicę. Stąd młodzi wolontariusze, m.in. z KIK, jeżdżą na wschód, by pomagać ludziom, którzy błądzą po lasach w ekstremalnych warunkach, szukając lepszego życia. Żołnierze i Straż Graniczna symbolizują zaś tych, którzy ich nie tylko do Polski nie wpuszczają, słusznie chroniąc polskich granic, ale cofają przez granicę nawet tych, którzy chcieliby szukać w naszym kraju pomocy prawnej.

Powinniśmy się cieszyć, że rządowa propaganda nie przekonuje nas, iż wolne miejsce przy stole symbolizuje zbłąkanego działacza partii rządzącej

Oczywiście, mundurowym należy się szacunek za pracę na rzecz dobra wspólnego, każde państwo musi chronić swoje granice. Tak samo, jak szacunek należy się lekarzom, pielęgniarkom, czy kierownikom pociągów, którzy pracują w Wigilię dla nas wszystkich. Tych zawodów jest znacznie więcej. Twierdzenie, że tym potrzebującym pomocy w noc wigilijną, tym przybyszem zbłąkanym, jest mundurowy, ma zabić w obywatelach resztki ludzkich odruchów wobec migrantów. Zgodnie z pisowską propagandą migrant to forpoczta islamskiej inwazji na Polskę, to nie człowiek, ale obcy, to nie osoba, ale ktoś, kogo trzeba wyzuć z wszelkich ludzkich cech. Jednym z elementów jest budowa mitu żołnierzy, policjantów i innych funkcjonariuszy, którzy nie pozawalają tym obcym wejść. A im rzeczywistość jest bardziej złożona, im więcej migrantów jednak granice przekracza nielegalnie, co widać choćby po liczbie osób, którym pomoc udzieliły organizacje humanitarne w Polsce, a także w liczbie wniosków o azyl w Niemczech od osób, które przedostały się z Białorusi przez naszą granicę na Zachód, tym bardziej trzeba budować mit wielkiej walki, przedmurza, ostatniego szańca cywilizacji chrześcijańskiej. I, jak widać, nie przepuszczono nawet pięknemu zwyczajowi wigilijnemu. Niestety.

Cóż, właściwie powinniśmy się cieszyć, że rządowa propaganda nie przekonuje nas, iż wolne miejsce przy stole symbolizuje zbłąkanego działacza partii rządzącej, którego każdy powinien przyjąć pod swój dach. Choć może lepiej nie podpowiadać PiS-owi tego pomysłu, bo jeszcze go wykorzystają za rok. Im bardziej wydaje się absurdalny, tym większe prawdopodobieństwo, że to zrobią.

W ostatnich dniach mogliśmy obserwować szczególną operację na bożonarodzeniowych symbolach. Otóż tuż przed Wigilią obóz rządzący postanowił zaprząc do swej propagandowej akcji starodawny zwyczaj zostawiania przy wieczerzy wolnego miejsca przy stole.

Badacze nie są zgodni, co do dokładnego znaczenia tej tradycji, pewne jest natomiast jej pogańskie i słowiańskie pochodzenie. Niektórzy uważają, że to pozostałość wiary w to, że podczas najdłuższej nocy w roku na ziemię wracają dusze zmarłych przodków. W pogańskich zwyczajach słowiańskich zmarłym oddawano część jedzenia czy alkoholu. W XIX wieku wierzono, że tego dnia na ziemię wracają bliscy, którzy odeszli w ciągu mijającego roku. Niektórzy jeszcze dopatrują się w tym zwyczaju prastarego prawa gościnności, które kazało ugościć w zimę i niepogodę zbłąkanego wędrowca. Chrześcijaństwo nakazuje miłosierdzie, dlatego też wiele osób w okresie świątecznym opiekuje się słabszymi, chorymi, organizowane są specjalne wieczerze dla najbardziej potrzebujących, bezdomnych czy ubogich.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich