Wybór kandydata na kandydata na prezydenta przez PiS zamienia się powoli w polityczną operę mydlaną. Raz słyszymy, że w grze jest już tylko dwóch polityków, po chwili Jacek Sasin mówi, że jednak czterech. We wtorek faworytem jest Karol Nawrocki, w środę na prowadzenie wysuwa się Przemysław Czarnek. Rano rosną szanse Tobiasza Bocheńskiego, wieczorem do gry wchodzi Mariusz Błaszczak. Kiedy już nam się wydaje, że zbliżamy się do daty ogłoszenia kandydata, nagle się okazuje, że – po sokratejsku – wiemy tylko, że nic nie wiemy. Na szczęście do wyborów jest jeszcze ponad pół roku, bo inaczej istniałaby groźba, że PiS kandydata na kandydata wybierze gdzieś między pierwszą a drugą turą.
Wybory prezydenckie: Wszyscy potencjalni kandydaci PiS obciążeni wadami
Można oczywiście dopatrywać się w tym szaleństwie metody i przyjąć, że znów nie rozumiemy geniuszu Jarosława Kaczyńskiego, który nie tyle przewiduje pięć kolejnych ruchów, ile wyprzedza nas o co najmniej trzy partie politycznych szachów. Prawda jest jednak inna – PiS zwleka z wyborem kandydata, bo każdy z potencjalnych wyborów obciążony jest wadami, które mogą przekreślić jego szanse na sukces.
Czytaj więcej
Eurodeputowany Tobiasz Bocheński w rozmowie z „Super Expressem” przyznał, że znajduje się w trójce potencjalnych kandydatów Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta. – Myślę, że byłbym prezydentem niezależnym – podkreślił.
Przemysław Czarnek jest politykiem charyzmatycznym, popularnym na prawicy, ale na wyborców liberalnych i lewicowych działa jak płachta na byka. Czarnek jest dziś świetnym kandydatem na premiera jakiegoś przyszłego prawicowego rządu, ale jeśli to on będzie kandydatem PiS na prezydenta, wówczas mobilizacja wyborców z przeciwnej strony barykady będzie bardzo duża.
Karol Nawrocki nie jest obciążony bezpośrednim udziałem w rządach PiS, ale charyzmy Czarnka jednak mu trochę brakuje, poza tym jest szerzej nieznany – co z jednej strony jest zaletą, bo można go wykreować na nowo, z drugiej jednak – wiąże się z pewnym ryzykiem co do tego, czy na wykreowanie na nowo wystarczy czasu i pieniędzy (zwłaszcza w kontekście zakręcenia PiS przez PKW kurka z pieniędzmi z budżetu).