Gdyby przełożyć te deklaracje na wynik wyborów prezydenckich, okazałoby się, że Andrzej Duda wygrał je... cudem. JOW były przecież sztandarowym hasłem Pawła Kukiza. Podobnie jak niefinansowanie partii politycznych z budżetu. Z kolei kwestie podatkowe swoim orężem uczynił Bronisław Komorowski. Pomysły urzędującego prezydenta długo wprawdzie pozostawały pustą obietnicą, ale przed drugą turą okazało się, że jednak można je wprowadzić. Po przegranej pierwszej turze Komorowski podchwycił pomysł Kukiza i stał się zagorzałym zwolennikiem JOW. Dlaczego zatem przegrał walkę o reelekcję?

W minionym tygodniu pojawiło się na ten temat sporo opinii i analiz. Komorowskiemu wytykano niekonsekwencję, beznadziejnie poprowadzoną kampanię, nieumiejętność dotarcia ze swoim przekazem do ludzi młodych. Pojawiły się sugestie, że wyborcy pokazali rządzącym żółtą kartkę i że przy kolejnych wyborach (tym razem parlamentarnych) kartka będzie czerwona.

Dużo w tym wszystkim racji. Polacy dostarczyli rządzącej koalicji PO–PSL sporo tematów do refleksji. Ale mają o czym myśleć również inne partie – w tym popierające prezydenta elekta PiS.

Wynik naszego sondażu nie oznacza bowiem, że Polacy nagle stali się gorącymi zwolennikami JOW, że wszyscy chcą zmiany sposobu finansowania partii z budżetu. O tym, jak błędne jest to myślenie, świadczy dobitnie porażka Komorowskiego. Owe deklaracje są raczej wołaniem o rzeczywiste zmiany, o uczciwość polityków, o godne życie obywateli. Gdzieś pod koniec tego katalogu znajdzie się pewnie też chęć odblokowania sceny politycznej zdominowanej przez kłócące się od dekady dwie partie.

Polakom nie wystarcza już wyłącznie ciepła woda w kranie. Chcą dobrego pomysłu na zarządzanie państwem. Politykom zostało tylko kilka miesięcy, by taki projekt przedstawić.