Rosyjski oligarcha? Donald Trump? Prezes Deutsche Banku albo Siemensa? Prezydent Poroszenko? Nie, wicepremier Mateusz Morawiecki, komentując negocjacje z górnikami.
Bardzo mnie to zaskoczyło, bo jak się wydaje, zarządy spółek węglowych nie zwolniły w ramach restrukturyzacji od 15 lat nie tylko kilkudziesięciu tysięcy, ale nawet kilku tysięcy górników (były jedynie „odejścia naturalne"), a według najnowszych danych w koszmarnie kryzysowym 2015 roku wydobycie było zaledwie o 0,7 proc. niższe niż rok wcześniej. Do każdej wydobytej tony dopłacamy, średnio licząc, 30–40 złotych.
Straty wyniosą pewnie blisko 2 mld złotych, mimo przeniesienia w II połowie roku najmniej rentownych kopalni do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, gdzie także fedrują straty, których wysokość nie jest znana.
Górnicy fedrują, koszty rosną, ceny węgla spadają, straty wzrastają. Pojawiają się oryginalne pomysły. Nikt nie pamięta, że czternastka miała być nagrodą z zysku. Zysku nie ma, ale pomysł z czternastką nie polega na jej likwidacji, lecz na rozłożeniu na raty. Jeśli chodzi o deputat węglowy, to powinien go wypłacać budżet i związki zawodowe już zbierają podpisy pod obywatelską inicjatywą ustawodawczą, która miałaby takie rozwiązanie wprowadzić w życie.
Z kolei minister energii, jak podaje „Rzeczpospolita", pracuje już nad ultimatum dla banków, by zredukowały górnicze długi, albo zamieniły posiadane obligacje spółek węglowych na ich akcje. Natomiast Agencja Rezerw Materiałowych kupiła część zapasów węgla leżących na zwałach. Wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, zapytany przez posłów o te zakupy, zasłonił się tajemnicą i powiedział jedynie, że: „mówimy o pewnych działaniach związanych z bezpieczeństwem strategicznym państwa".