Aktualizacja: 18.04.2025 17:56 Publikacja: 26.03.2025 05:10
Foto: Adobe Stock
Jeden z członków Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska całe lata frustrował się tym, że prokuratura w jego miasteczku nie zajęła się dyrektorką lokalnej instytucji kultury, która podpisywała listy obecności na posiedzeniu rady gminy za swojego nieobecnego męża – sołtysa. Po co? By ten dostał dietę za obecność.
Wprawdzie uzależnianie wypłaty diety dla sołtysa od obecności na sesji to też zwyczajowe łamanie prawa, ale nie o tym mowa. Mowa o tym, że takie sprawy lokalne pozostają bezkarne nie tylko dlatego, że rzadko ktoś się za nie weźmie. Bo i dlatego, że jeśli już ktoś mówi „nie”, to szanse na karę dla przedstawicielki czy przedstawiciela lokalnej elity są minimalne. Ludzie głupi nie są. Widzą to i utwierdzają się w przekonaniu, że nie ma sprawiedliwości, nic nie warto robić – i tak przegrają.
Przypadki dwóch lekarzy i jednej notariusz pokazują, jak bardzo pobłażliwe mogą być rozstrzygnięcia w sprawach d...
Osiągnięciem politycznym jest zarówno stworzenie mody na demokrację, jak i wykorzystanie koniunktury do jej wpro...
Można być równocześnie świetnym jurystą i kiepskim prawnikiem rodzinnym.
Jeżeli sądy pobierają opłaty za prowadzenie postępowań, to powinny dokładnie informować uczestnika, jak i do kie...
Polityka klimatyczna i rynek energii w Polsce: podstawy prawne, energetyka społeczna. praktyczny proces powołania i rejestracji spółdzielni energetycznych oraz podpisania umowy z OSD
To, co dzieje się w wymiarze sprawiedliwości, jest konsekwencją zawłaszczania państwa przez zwycięskie koalicje...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas