Donald Trump rozpoczął drugą kadencję prezydencką od szeregu zapowiedzi, w tym m.in. wprowadzenia ceł na import do USA. – Inne kraje również dopuszczają się dużych nadużyć wobec nas, nie tylko Chiny. Choćby UE traktuje nas bardzo źle – mówił nowy prezydent podczas spotkania z dziennikarzami. – Europa nie chce ani amerykańskich samochodów, ani produktów rolnych – dodał. Zapytany, czy oznacza to, że nałoży cła na Unię Europejską, Donald Trump odpowiedział, że nie ma innego sposobu, by być traktowanym sprawiedliwie.
Cła Trumpa też na import z UE
Polski Instytut Ekonomiczny zauważa, że Trump zapowiedział 25 proc. cła na import z Meksyku i Kanady oraz 10 proc. z Chin. Miałyby one zacząć obowiązywać od 1 lutego. Analitycy zauważają, że w kampanii Trump obiecywał cła w wysokości 10–20 proc. na cały świat, 25 proc. na Meksyk i Kanadę oraz 60 proc. na Chiny. – Choć pierwsze decyzje ominęły UE, należy się spodziewać, że to się zmieni w perspektywie dni, tygodni lub miesięcy. Cła, które 1 lutego mogą zostać nałożone na Meksyk, Kanadę i Chiny, w krótkim okresie mogą poprawić warunki eksportu do USA polskich i europejskich produktów – mówi Marek Wąsiński, ekspert PIE. – Spodziewane dalsze działania USA, które prawdopodobnie obejmą cłami państwa członkowskie UE, uderzą już w europejską gospodarkę. W zależności od tego, czy będą to uniwersalne cła na wszystkie państwa w tej samej stawce, czy selektywne, np. tylko w sektorze motoryzacyjnym i tylko na Niemcy, ostateczny wpływ tych zmian trudno dziś oszacować – dodaje.
Według opracowania EY wprowadzenie wszystkich zapowiedzianych przez nowego prezydenta USA zmian celnych na cały eksport będzie ciosem w światowy handel, skutkującym skurczeniem gospodarki UE nawet o 2 proc. do 2027 r.
Czytaj więcej
Firmy na całym świecie oraz ekonomiści martwią się konsekwencjami wprowadzenia przez Donalda Trumpa wysokich ceł na towary z Chin, Kanady i Meksyku. Jednak Jamie Dimon, dyrektor generalny największego banku w USA, uważa, że mają oni za mało wiary w plan Trumpa i zbyt mocno się martwią.