Wzrost cen zniczy jest najbardziej widoczny w sieciach typu cash&carry oraz w supermarketach: wyniósł odpowiednio aż 41,2 proc. i 27,2 proc. - wynika z raportu UCE Research, Hiper-Com Poland i Grupy Blix, który "Rzeczpospolita" poznała pierwsza. W raporcie zestawiono ceny z ofert (promocji i cen regularnych) z ponad 10,2 tys. sklepów należących do 54 sieci handlowych. Ogólny wzrost cen zniczy dla całego rynku wynosi 9,2 proc.
Czytaj więcej
Ceny zniczy są średnio o 20 proc. wyższe niż przed rokiem, kwiaty są nawet jeszcze droższe. Tym bardziej chętnie konsumenci szukają promocji.
- W kontekście ogólnego wzrostu cen w sklepach na poziomie niecałych 5 proc. rdr. we wrześniu, wzrost cen zniczy można uznać za istotny. Oznacza to, że ceny zniczy rosną prawie dwukrotnie szybciej niż przeciętne ceny towarów i usług konsumpcyjnych - komentuje Krzysztof Łuczak, główny ekonomista Grupy Blix. Jak wyjaśnia, głównym powodem jest wzrost kosztów produkcji. - Producenci zniczy borykają się z rosnącymi kosztami surowców (np. szkła, plastiku, parafiny), energii oraz transportu. Te wzrosty kosztów są przerzucane na konsumentów w postaci wyższych cen. Ponadto wzrost kosztów pracy powoduje, że sprzedawcy mogą zwiększać swoje marże na zniczach, aby ich zarobki były w tym roku również wyższe - dodaje Łuczak.
Agresywne obniżki cen zniczy
O ile ogólnie ceny zniczy wzrosły, to z kolei w dyskontach i hipermarketach widać... spadek – odpowiednio o 12,5 proc. i o 56,9 proc. rdr. - Można to tłumaczyć strategią rynkową. Dyskonty często opierają się na agresywnych cenach i szerokich akcjach promocyjnych, aby przyciągnąć klientów – mówi Julita Pryzmont z Hiper-Com Poland. - Hipermarkety są bardziej elastyczne w zakresie polityki cenowej, co pozwala im też na bardziej agresywne obniżki cen, szczególnie w produktach sezonowych, jakimi są znicze – dodaje.
Czytaj więcej
Dane GUS o sprzedaży detalicznej we wrześniu - wyraźnie słabsze niż miesiąc i rok temu - mocno zaskoczyły ekonomistów. Na diagnozę przyjdzie poczekać, ale wygląda to raczej na przytrucie niż poważną chorobę polskiego konsumenta.