Komentarz Partnera: SGH

W debacie publicznej głośno jest o realizacji obietnicy wyborczej dotyczącej obniżenia składki na ubezpieczenie zdrowotne dla przedsiębiorców. W zamierzeniu decyzja ta ma podnieść konkurencyjność przedsiębiorców, dla których ostatni wzrost składki oznaczał dodatkowe obciążenie finansowe, potencjalnie słabszą pozycję rynkową (w stosunku do spółek lub na arenie międzynarodowej) czy też zmniejszone możliwości inwestycyjne.

Jednocześnie nie należy zapominać, że dyskusja nie dotyczy podatku ogólnego, którego przeznaczenie nie jest przesądzone w momencie odprowadzania, lecz składki na ubezpieczenie zdrowotne. Środki te kierowane są do budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ) i przeznaczane m.in. na świadczenie usług zdrowotnych czy zakup leków. Spadek wpływów z tytułu składki zdrowotnej od przedsiębiorców oznacza konieczność znalezienia innego źródła finansowania powstałej luki. Żeby być uczciwym – dyskusja o źródłach finansowania ochrony zdrowia czekałaby nas niezależnie od tego, czy zmiany w zakresie składki przedsiębiorców zostałyby przyjęte, czy nie.

Potrzeba debaty

W pandemii Covid-19 w budżecie NFZ powstała rezerwa finansowa. Wynikała ona przede wszystkim ze zmniejszonej realizacji świadczeń oraz ograniczeń w dostępie do wielu zakresów opieki. Ta rezerwa była wykorzystana w kolejnych latach na finansowanie opieki zdrowotnej – m.in. finansowano nadwykonania, zniesiono limity na wiele zakresów (w tym np. ambulatoryjną opiekę zdrowotną) czy też poprawiono dostępność do szeregu innowacyjnych technologii lekowych. Pozwoliło to częściowo spłacić dług zdrowotny zaciągnięty w trakcie pandemii względem polskich pacjentów poprzez odraczanie diagnostyki i leczenia, lecz nie zlikwidowało go w pełni. W efekcie stoimy teraz w obliczu pustej kasy w systemie, któremu nadal brakuje wiele do miana efektywnego.

Jak mierzyć efektywność systemu ochrony zdrowia? Wskaźników jest wiele, ale warto sięgnąć po te uznane na arenie międzynarodowej. Przykładowo w raportach organizacji międzynarodowych pojawia się długość życia w zdrowiu, odsetek populacji w złym zdrowiu czy też zgony możliwe do uniknięcia. Niestety we wszystkich tych wskaźnikach wypadamy nie najlepiej.

W Polsce niższy jest również inny międzynarodowo uznany wskaźnik – poziom wydatków na zdrowie mierzony udziałem w PKB. Całkowite krajowe wydatki na zdrowie (prywatne i publiczne) przekraczają nieznacznie 7 proc. PKB, podczas gdy przykładowo w Czechach jest to ponad 9 proc. PKB. Aktualnie w kasie NFZ brakuje ok. 10 mld zł, a szacunki na najbliższe trzy lata mówią o luce na poziomie ponad 160 mld zł. Oznacza to bezwzględną konieczność podjęcia ponadpartyjnej dyskusji, w jaki sposób chcemy finansować opiekę zdrowotną w Polsce.

Długa perspektywa

Think tank SGH dla ochrony zdrowia kończy prace nad raportem dotyczących możliwych rozwiązań w obszarze zmniejszenia deficytu NFZ. Po pierwsze możliwe jest podniesienie składki zdrowotnej dla wszystkich obywateli, przy czym w przypadku pracowników wzrost składki może zostać rozłożony na pracowników i pracodawców. Innym rozwiązaniem jest finansowanie części świadczeń z budżetu państwa, co do zasady z podatków ogólnych. Kolejnym krokiem jest możliwość powiązania określonych podatków pośrednich (takich jak podatek cukrowy czy akcyza) z finansowaniem ochrony zdrowia. Oba te rozwiązania w konsekwencji zmniejszą udział w budżecie innych zadań, dziś finansowanych z tych źródeł. Innym rozwiązaniem może być zwiększenie wydatków prywatnych pacjentów, na przykład poprzez wprowadzenie opłat za świadczenia lub dalsze upowszechnianie prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych, rozwiązania te powodują jednak pogorszenie dostępności do opieki dla osób o najniższych zarobkach. Ostatecznym sposobem na zmniejszenie długu zdrowotnego może być wyłączenie części świadczeń z finansowania publicznego.

Obok samej dyskusji „za co” powinna trwać ciągła analiza „na co” i podejmowane działania reorganizacyjne, by poziom wydatków był optymalny w stosunku do otrzymywanej wartości. Takie prace powinny być prowadzone równolegle w trzech perspektywach czasowych. Krótkoterminowo interesuje nas poziom cen poszczególnych usług zdrowotnych – np. procedura leczenia zawału serca. Średniookresowo interesuje nas efektywność całego procesu leczenia – np. dochodzenie do zdrowia chorych po zawale. Długookresowo powinniśmy rozmawiać o optymalizacji nakładów na profilaktykę i leczenie tak, by zapewnić jak najdłuższy czas życia w zdrowiu i możliwie jak najmniejsze zapotrzebowanie na medycynę naprawczą.

Tyle tylko, że niestety perspektywa długoterminowa – najbardziej skuteczna – jest dłuższa niż kadencja jakiegokolwiek rządu. Podobnie jak niekiedy w biznesie – krótkoterminowe zyski bywają ważniejsze niż długookresowy wzrost wartości.

Komentarz Partnera: SGH