Zapowiedź utworzenia rady fiskalnej, co mocno wybrzmiało we wtorkowym exposé premiera Donalda Tuska, została dobrze przyjęta przez ekonomistów i tzw. rynki finansowe. – Chyba wszyscy mają poczucie, że obecnie dokonuje się w Polsce polityczny i gospodarczy przełom, a jednocześnie rynki finansowe i agencje ratingowe czekają na sygnał, kiedy skończy się „karnawał wyborczy” – mówi Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – Deklaracja utworzenia Rady Fiskalnej może być właśnie tym sygnałem o docelowej ostrożniejszej polityce budżetowej nowego rządu. Zobaczymy jednak jak to będzie działać w praktyce. Skuteczność takiej Rady zależeć będzie od jej od „umocowania” – zaznacza Benecki.
Czytaj więcej
Premier Donald Tusk obiecał w exposé, że jego rząd nie będzie szukał oszczędności w kieszeniach Polaków. Szczodra polityka społeczna ma jednak nie zagrażać stabilności finansowej państwa.
W Polsce nie ma odniesień, czy to w przepisach czy też w „tradycji”, mówiących jak rada fiskalna miałaby być powoływana, jaki miałby być jej skład, jakie kompetencje, zadania i zakres odpowiedzialności. To wszystko trzeba dopiero ustalić.
Donald Tusk tworzy supernadzorcę
Zdaniem Sławomira Dudka, głównego ekonomisty Instytutu Finansów Publicznych, najlepszym punktem odniesienia, a nawet obowiązkowym, powinny być nowe reguły fiskalne przyjęte kilka dni temu przez Komisję Europejską. – Zgodnie z nimi, głównym zadaniem takiej rady jest sporządzanie, ocenianie lub zatwierdzanie rocznych i wieloletnich prognoz Ministerstwa Finansów, monitorowanie zgodności z regułami fiskalnymi, czyli pilnowanie, by te reguły nie były omijane – wyjaśnia Dudek. – Zgodnie z unijnymi regulacjami, państwa członkowskie mają stosować się do ocen i ewentualnych zaleceń rady, a jeśli się nie zastosują, mają wyjaśniać, dlaczego tego nie robią – dodaje. – Taka rada powinna działać na zasadzie „comply or explain”, czyli dostosuj się do rekomendacji albo wyjaśniaj przyczyny, ale sama nie będzie mogła podejmować decyzji – zaznacza Dudek. To istotna zasada w kontekście obaw, które powiły się w przestrzeni publicznej, że Rada Fiskalna będzie pełnić rolę quasi rządu, supernadzorcy nad zwykłym rządem w zakresie polityki wydatkowej. W tej wersji rada miałaby decydować o słuszności i celowości różnych pozycji budżetowych, np. o dodatkach na dzieci 800+ czy dodatkowych emeryturach. Co gorsza, miałaby też siłę sprawczą, by nakazać wycofanie się rządowi z tego typu wydatków.
Rada Fiskalna to archaiczne podejście?
– To archaiczne podejście, o radach fiskalnych z takimi kompetencjami nikt na świecie już nawet nie dyskutuje – podkreśla Sławomir Dudek. Z drugiej strony, ta nowa instytucja nie może być fasadowym ciałem doradczym. Warto tu przypomnieć na przykład radę gospodarczą, którą stworzył w poprzedniej kadencji premier Donald Tusk (w skład której wchodził m.in. Mateusz Morawiecki), która nie miała żadnego formalnego wpływu na rząd.