Wśród Polaków wymieniających przestarzałe, emitujące duże zanieczyszczenia piece na urządzenia nowej generacji, wykorzystujące gaz, zapanowało spore zamieszanie. Ci, którzy mają wymianę za sobą, mogą czuć się trochę oszukani, bo czeka ich skokowy wzrost rachunków. Natomiast tych, którzy dopiero to planują, szalejące ceny niebieskiego paliwa, mogą po prostu odstraszyć.
Czytaj więcej
Rekordowe ceny surowca sprowokowały dyskusję o formułach cenowych przy zakupie przez PGNiG. Analitycy podkreślają, że nie ma jednej odpowiedzi, która jest najlepsza.
Kalkulacje
– Ludzie faktycznie pytają o to naszych urzędników i zastanawiają się, co będzie bardziej opłacalne – mówi nam Ewa Grudniok, rzecznik prasowa Urzędu Miasta Tychy. – Wyższe koszty gazu pewno będą miało wpływ na decyzje mieszkańców o wymianie źródła ogrzewania .
Oczywiście inne nośniki ciepła dla domów też drożeją, ale – jak wynika z wyliczeń ekspertów – różnice między poszczególnymi źródłami są znaczące. Przykładowo ogrzanie 150-metrowego, nowego, ocieplonego domu gazem ziemnym może kosztować ok. 4,6 tys. zł rocznie, a gazem płynnym – 6,7 tys. zł, węglem typu ekogroszek – 3,9 tys. zł, a drewnem opałowym – 2,7 tys. zł. Stosunkowo tańsze jest używanie pompy ciepła (2,7 tys. zł, choć jej zakup drogi), najdroższe zaś – ogrzewanie na prąd – aż 5,7–9,5 tys. zł.
– Wzrost cen gazu może mieć wpływ na spowolnienie wymian węglowych pieców przez mieszkańców, ponieważ większość wymian na terenie Opola dotyczy wymiany ogrzewania na gazowe – mówi Adam Leszczyński, rzecznik Opola. A Marcin Skwierawski, wiceprezydent Sopotu, zaznacza, że problem szczególnie dotyczy najemców lokali komunalnych, bo jest to grupa, która dysponuje z reguły mniejszymi dochodami.