Zna pan Tomasza Bardziłowskiego, który został wybrany na prezesa GPW?
Trudno nie znać kogoś, kto na rynku działa około 30 lat. Znam nie tylko jego, ale praktycznie wszystkich członków rady nadzorczej GPW, co w ostatnich latach rzadko mi się zdarzało.
To dobry wybór?
Moim zdaniem tak. Wydaje mi się, iż giełda przez wiele lat miała szczęście, że zarówno w zarządzie, jak i radzie nadzorczej zasiadali ludzie związani z rynkiem kapitałowym. To była dobra tradycja i wydaje się, że teraz do niej wracamy. Tomasz Bardziłowski jest tego najlepszym przykładem. To człowiek, który poznał rynek kapitałowy z różnych stron. Mam nadzieję, że będzie skutecznie kierował GPW.
Czytaj więcej
Walne zgromadzenie GPW zdecydowało, że nowym prezesem giełdy będzie Tomasz Bardziłowski, ostatnio związany z Ipopemą Securities. Do formalnego objęcia stanowiska potrzebuje jeszcze zgody KNF.
Kiedy pojawia się nowy prezes, zawsze porusza się temat wyzwań, jakie przed nim stoją. Jakie wyzwania są obecnie?
Bardzo duże. Wielokrotnie wyrażałem niezadowolenie ze stanu rynku kapitałowego. Patrząc na zachowanie polskich indeksów giełdowych przez ostatnie lata, znajdują się one na szarym końcu indeksów giełd europejskich. To oznacza, że na naszej giełdzie w długim terminie się nie zarabia. To rodzi pytanie o rolę giełdy w gospodarce. Proszę zwrócić uwagę, że wyceny akcji nie idą w górę równolegle ze wzrostem PKB. Udział kapitalizacji spółek giełdowych w PKB w ciągu ostatnich lat zmniejszył się z około 40 proc. do nieco ponad 20 proc. To są niepokojące sygnały.
Winą za ten stan rzeczy nie można obarczać instytucji rynku kapitałowego. Moim zdaniem winę ponosi szeroko pojęta polityka gospodarcza państwa. Zarząd i rada nadzorcza GPW muszą bardzo stanowczo walczyć o interes rynku kapitałowego, tak aby polityka gospodarcza państwa traktowała giełdę nie jako źródło podatków i pozyskania pieniędzy dla transferów społecznych, ale jako motor rozwoju gospodarczego i innowacji.