Związkowcy w RPA uprzedzili na dzień przed strajkiem w sektorze wydobycia złota, że niekorzystne ich zdaniem zachowanie się szefów w rozmowach na temat płac może sprowokować załogi do gwałtownych reakcji. Szefowie ostrzegli z kolei, że podwyżki płac doprowadzą do zamykania kopalni i zwalniania ludzi z pracy. Akcje spółki wydobywczej zyskiwały mimo to w Londynie nawet 4,8 proc.
Od wtorku miał zacząć się w PRA strajk ogłoszony przez branżowy związek NUM, reprezentujący dwie trzecie spośród ponad 120 tys. górników. Powodem jest spór o wysokość podwyżek płac. NUM żąda 60 proc. dla początkujących pracowników. Inny związek AMCU domaga się nawet 150 proc., ale nie jest zwolennikiem strajku. Pracodawcy twierdzą, że nie stać ich na to, bo rosną koszty, a maleją ceny. Sektory złota i platyny w RPA odczuwają do dziś skutki strajków z 2012 r. i walki NUM z AMCU o wpływy, co kosztowało miliardy dolarów straconej produkcji i obniżki ratingów kraju. Izba Kopalni ocenia, że obecny strajk przyniesie straty w produkcji 760 kg złota dziennie o wartości ponad 35 mln dolarów. Pracodawcy rozważają zastosowanie lokautu, aby nie dopuścić do strajku, ale tylko w ostateczności. Strajk zapowiedziały załogi AngloGold Ashanti, Gold Fields, Harmony Gold i Sibanye Gold. Pracownicy stacji paliw i salony sprzedaży samochodów odroczyli protest o tydzień. —reuters