To wnioski z drugiej edycji prognoz handlowych banku HSBC i spółki analitycznej Delta Economics. Premierowa edycja ukazała się w październiku 2011 r. Wynikało z niej, że w ciągu 15 lat wartość międzynarodowej wymiany handlowej na świecie powiększy się o 73 proc., do 48,5 bln dol. Dziś eksperci tych firm oczekują, że w 2026 r. wartość ta sięgnie 53,8 bln USD, o 86 proc. więcej niż w tym roku.
Perspektywy światowego handlu poprawiły się, bo słabnąć zaczął kryzys fiskalny w strefie euro, a gospodarki rozwijające się nie hamują tak bardzo, jak się obawiano. Jednocześnie jednak kryzys w eurolandzie przyczynił się do tego, że eksperci HSBC i Delta Economics obniżyli swoje prognozy dynamiki polskiej wymiany handlowej z zagranicą. Jesienią ub.r. spodziewali się, że jej wartość powiększy się w ciągu 15 lat o 125 proc.
– Ma to związek z faktem, że Polska staje się coraz bardziej dojrzałym uczestnikiem międzynarodowej wymiany handlowej. Poza tym głównymi partnerami handlowymi Polski są europejskie rynki rozwinięte, które nie charakteryzują się tak dynamicznym wzrostem popytu, jak rynki wschodzące – skomentował zmianę prognoz Andrzej Puta, dyrektor Departamentu Finansowania Handlu w polskim oddziale HSBC.
Mimo to pod względem tempa wzrostu aktywności na światowej arenie handlowej Polska będzie w najbliższych kilkunastu latach jednym z globalnych liderów. W UE lepiej radzić ma sobie jedynie Słowacja.
– Ponad 60 proc. polskiego eksportu jest wynikiem przenoszenia do Polski części procesów produkcyjnych lub innych, np. księgowych, przez transgraniczne koncerny, próbujące poprawić swoją pozycję konkurencyjną. Wskutek kryzysu w Europie, który zmusza zachodnie firmy do oszczędności, ten proces przyspieszył – tłumaczy prof. Leszek Pawłowicz z IBnGR.