Dwa obozy i... Wielka Brytania

Negocjacje budżetowe to walka o miliardy euro. Na szczycie przydają się więc koalicje

Publikacja: 22.11.2012 00:20

Donald Tusk (w środku) wyrósł na nieformalnego lidera obozu nazywanego złośliwie eurobiedotą

Donald Tusk (w środku) wyrósł na nieformalnego lidera obozu nazywanego złośliwie eurobiedotą

Foto: PAP/EPA

Korespondencja z Brukseli

Te stawiają sobie szczytne cele korzystne dla całej Unii. Przed rozpoczynającym się w czwartek wieczorem szczytem są dwa takie obozy i Wielka Brytania.

Pierwszy, najbardziej liczny klub obejmuje 15 państw Unii i 16. Chorwację, która do Wspólnoty dołączy 1 lipca 2013 r. Nazywani złośliwe eurobiedotą oficjalnie występują pod nazwą „przyjaciół polityki spójności". Jak sama nazwa wskazuje, ich celem jest obrona tej części unijnego budżetu, która idzie na wyrównywanie różnic w rozwoju gospodarczym pomiędzy regionami biednymi a bogatymi.

Na nieformalnego lidera tej grupy wyrasta Donald Tusk, jest jednym z najbardziej doświadczonych przywódców UE, poza tym Polska jest największym beneficjentem polityki spójności. Grupa jest duża, ale niejednorodna.

Inne są interesy Hiszpanii, Grecji, Portugalii czy Irlandii, które mają regiony bogatsze i należące do tzw. kategorii przejściowej, a inne nowych państw członkowskich. Na razie do wyraźnych pęknięć nie doszło. Dopóki nie ma prób przesuwania pieniędzy pomiędzy tymi krajami, mogą one zachować jedność.

Liczebność nie świadczy jednak o sile. Bo przyjaciele polityki spójności z budżetu unijnego przede wszystkim biorą pieniądze. Dokładają do niego płatnicy netto i to oni dyktują warunki. Sformowali klub „przyjaciół lepszego wydawania". Pod tą nazwą kryją się oszczędności, choć nie wszyscy w tej grupie widzą je tak samo.

Niemcy, Austria, Holandia, Finlandia, Francja, Włochy, Szwecja i Dania chcą cięć w budżecie ogółem. Ale dla niektórych, jak Szwecja czy Dania, cięcia powinny być bardziej radykalne. Dla innych, np. Francji, ważne jest zachowanie dużych kwot w polityce rolnej. Część tych państw ma też swój partykularny cel: zachowanie rabatu, czyli ulgi we wpłatach do budżetu. Chcą tego Holandia, Austria i Szwecja oraz – w mniejszym stopniu – Niemcy.

Michał Szułdrzyński: Kumulacja w Brukseli, gra o miliardy

Osobny przypadek to Wielka Brytania. Teoretycznie mogłaby być zaliczona do klubu przyjaciół lepszego wydawania. Ale jej żądania cięć są najbardziej radykalne. Poza tym ma do obrony swój rabat, zdecydowanie największy w UE. Jako jedyny kraj ma rabat wpisany bezterminowo.

Oryginalna propozycja nowego budżetu przygotowana przez Komisję Europejską przewidywała jego stopniowe wygasanie. Herman Van Rompuy w swoim projekcie przywrócił jednak rabat brytyjski, tyle że proponuje jego lekką modyfikację i zmniejszenie. David Cameron na razie jednak głosi plan maksimum: żadnych zmian w rabacie i cięcia w budżecie UE według naszych żądań.

Jest jeszcze klub przyjaciół rolnictwa. Choć formalnie nie istnieje i nie spotyka się ze sobą, to wiadomo, że jest grupa krajów, które mocno sprzeciwiają się cięciom w polityce rolnej. Jest tu przede wszystkim Francja, ale też Irlandia, Rumunia, Węgry i kraje bałtyckie. – Jesteśmy blisko miejsca lądowania. Różnica między ostatnią propozycją a żądaniami dalszych cięć to 0,1–0,2 procenta dochodu narodowego brutto UE – mówił wczoraj unijny dyplomata. W przełożeniu na konkretne liczby oznacza to 54,5 mld euro dystansu do postulatu Wielkiej Brytanii. Chce ona zamrożenia nowego budżetu na poziomie płatności z 2011 roku, powiększonych o wskaźnik inflacji. Z kolei dystans do Niemiec i mniej radykalnych płatników netto to 10 mld euro. Bo oni chcą budżetu na poziomie 1 proc. dochodu narodowego brutto. A w propozycji Van Rompuya sięga on 1,01 proc. PKB.

Sejm przyjmie uchwałę w sprawie negocjacji budżetowych

Posłowie mają dziś przyjąć uchwałę, w której wyrażą wsparcie dla polskiego stanowiska w negocjacjach na temat nowego budżetu UE.

Nie wiadomo, czy za uchwałą zagłosują posłowie wszystkich ugrupowań, ale jest na to spora szansa. Pomysłodawcami jej uchwalenia byli politycy PiS. Przygotowali nawet własny projekt, w którym wzywali do walki o jak największy budżet, znaczne środki na fundusz spójności, a także zrównanie dopłat bezpośrednich dla polskich rolników z tymi, które otrzymują rolnicy w państwach starej Unii. Jednak prezydium Sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej zdecydowało w ubiegłym tygodniu, że uchwała w takiej formie nie zostanie przyjęta.

Zamiast tego przygotowało własny. Szef Klubu Parlamentarnego PO Rafał Grupiński podkreśla: naszym celem jest poparcie dla premiera, a nie wywieranie na niego nacisku. – Wzywamy w niej do przyjęcia budżetu UE, który będzie prorozwojowy. Zwracamy uwagę, że również dostrzegamy potrzebę oszczędności w Unii, ale wszelkie cięcia muszą być sprawiedliwe. W sprawie dopłat bezpośrednich podkreślamy konieczność dążenia do wyrównania ich poziomu we wszystkich krajach – mówi „Rz" przewodnicząca komisji Agnieszka Pomaska (PO).

– Mam nadzieję, że treść tej uchwały jest do przyjęcia dla wszystkich klubów parlamentarnych. PiS zgłosił do niej swoje poprawki, które częściowo zostały uwzględnione. – Ta uchwała  jest mimo wszystko zbyt ogólna. Zależało nam, by wyraźnie przedstawiała ona to, o co Polska walczy na szczycie – mówi poseł PiS Krzysztof Szczerski. – Jednak jeśli nie zostanie ona jeszcze złagodzona, to najprawdopodobniej zagłosujemy za nią lub ewentualnie wstrzymamy się od głosu – deklaruje.

—js

Korespondencja z Brukseli

Te stawiają sobie szczytne cele korzystne dla całej Unii. Przed rozpoczynającym się w czwartek wieczorem szczytem są dwa takie obozy i Wielka Brytania.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Finanse
Revolut przedstawia potężne zyski i ambitne plany. Również dla Polski
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Materiał Partnera
Nowe podejście do finansowania - szansa dla Polski